"Pięćdziesiąt twarzy Greya"-E.L. James
"Jest bardzo cienka granica między przyjemnością, a bólem. To dwie strony tej samej monety, jedna nie istnieje bez drugiej."
Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya Autor: E. L. James Wydawnictwo: Sonia Draga Tłumaczenie: Monika Wiśniewska Data wydania: 5.09.2012r. ISBN: 9788375085563 Ilość stron: 608 |
W końcu nadszedł ten dzień, gdy zdecydowałam się sięgnąć po "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że kiedykolwiek przeczytam tę książkę, nawet kiedy ją wypożyczyłam, nie wiedziałam do końca, czego powinnam się spodziewać.
Z odwrotu książki bije napis:
"KOBIETY NA JEJ PUNKCIE SZALEJĄ,
MĘŻCZYŹNI WIELE ZAWDZIĘCZAJĄ,
BIBLIOTEKI APELUJĄ, BY WYCOFAĆ JĄ Z OBIEGU,
A POWIEŚĆ SPRZEDAJE SIĘ W TEMPIE EGZEMPLARZA NA MINUTĘ."
Ale kicz- pomyślałam na widok tej nieco zbyt podniosłej reklamy.
Cóż, jeśli chodzi o fabułę, to jest ona dość prosta i myślę, że większości z was chociaż pobieżnie znana: Anastasia Steel- 21-letnia studentka literatury, na prośbę swojej przyjaciółki, przeprowadza wywiad z 27-letnim przedsiębiorcom i ofiarodawcom uczelni Anastasii- Christianem Greyem. Dziewczyna jest zafascynowana mężczyzną, a kiedy zjawiając się w jej pracy, proponuje kolejne spotkanie, ta jest przeszczęśliwa, jednak szybko okazuje się, że zniewalająco przystojny miliarder ma swoje mroczniejsze oblicze: Jest pochłonięty pragnieniem kontrolowania wszystkiego i wszystkich, a ich znajomość chce kontynuować na własnych, dość zaskakujących dla dziewczyny warunkach i powoli, krok po kroku wprowadza ją w swój świat, w świat BDSM, a dziewczyna musi podjąć decyzję, czy chce tak żyć.
Autorka "Pięćdziesięciu twarzy Greya" nigdy nie kryła swojej inspiracji "Zmierzchem"- Stephenie Meyer i od pierwszych stron widać tę fascynację. Główni bohaterowie są niemal dokładnym odzwierciedleniem Belli i Edwarda.
Anastasia- młoda dziewczyna, uwielbiająca klasyczną literaturę angielską, jest kompletnie niezdarna i sama jeszcze nie odkryła swojej kobiecości- istna Bella Swan.
Jeśli zaś chodzi o Christiana, jest niezwykle tajemniczym, majętnym i przystojnym mężczyzną, wzbudzającym zachwyt płci przeciwnej, a przy tym wbrew pozorom niesamowitym dżentelmenem-niczym Edward Cullen. Może z tym małym wyjątkiem, że Grey nie jest wampirem;)
Pierwsza rzecz, jaka od pierwszych stron rzuca się w oczy to język. Autorka pisze bardzo prosto, chwilami aż za prosto, ponadto używa czasu teraźniejszego, co jest raczej rzadko spotykane (przynajmniej ja zazwyczaj spotykam się w powieściach z zastosowaniem czasu przeszłego).
Początek książki mnie rozbawił. Bohaterowie wydawali mi się tak oderwani od rzeczywistości, że aż zabawni, dopiero później zdałam sobie sprawę, że oni zachowują się tak przez całą książkę, jednak przez większą część całkiem nieźle się bawiłam, choć chyba niekoniecznie tak, jak życzyłabym sobie tego autorka, gdyż dla mnie była to raczej przygoda czytelnicza pod hasłem: "Tak głupie, że aż śmieszne".
Anastasia zachowuje się jak nastolatka, którą kieruje burza hormonów, więc gdy uświadomiłam sobie, że ona jest w moim wieku pomyślałam tylko "O matko!"
Kilka razy naprawdę miałam ochotę potrząsnąć tą dziewczyną, bo w gruncie rzeczy, ona nie jest głupia: wrażliwa, inteligentna, błyskotliwa i bardzo uczuciowa jednak sprawia wrażenie wyjątkowo zagubionej. Skomplikowana relacja, w którą się wplątała, jest ponad jej siły, a apodyktyczny charakter Christiana tylko pogłębia jej niepewność.
Przez pierwsze 100 stron nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jest to taka bajeczka dla 13-latek o wzajemnym przyciąganiu i motylach w brzuchu, jednak później przeraził mnie fakt, że po tę książkę bardzo chętnie sięgają gimnazjaliści (czy raczej gimnazjalistki).
Sama chwilami siedziałam z szeroko otwartymi ustami i nie mogłam wyjść z szoku. I nie mam na myśli opisów zbliżeń bohaterów, a raczej całą relację między nimi.
Najbardziej zirytował mnie fragment, kiedy autorka zwala winę za naiwność Anastasii na książki! Tak, tak, dobrze widzicie. Bo gdyby Anastasia nie czytała tylu romantycznych historii, to nie miałaby tak wypaczonego wyobrażenia na temat miłości i zainteresowałaby się zwyczajnym mężczyzną, a nie dziwacznym Christianem Greyem. Powiem wam, że gdy o tym czytałam, pierwszy raz w życiu miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno:)
Ale jest też pozytywny aspekt tej książki, a jest nim zakończenie. Czytając "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie miałam zamiaru sięgać po kolejną część, ale zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło (i to pozytywnie!) i sprawiło, że chcę przekonać się jak autorka zamierza to dalej rozegrać.
Kiedy na swojej stronie na Facebook'u poprosiłam o opinie na temat tej pozycji, jedna z dziewczyn napisała, że z "Pięćdziesięcioma twarzami Greya" jest jak z Disco Polo, że niby nikt nie lubi a każdy zna. I chyba właśnie tak jest.
Ciągle nie mogę zrozumieć fenomenu tej książki, dlaczego tak chętnie sięgają po nią kobiety na całym świecie? Od nastolatki do 50-cio latki? Miałam nadzieję, że przeczytanie jej pozwoli mi to zrozumieć, niestety tak się nie stało.
Cóż... coś w tej książce jest, choć nie mam pojęcia co, ale jeśli te miliony kobiet mają przeczytać "Pięćdziesiąt twarzy Greya", albo nie przeczytać nic, to zdecydowanie wolę by sięgnęły po Greya.
Swoją drogą to zadziwiające, że E. L. James udało się zdziałać to, co nie udało się tysiącom kampanii społecznościowych- nakłoniła do czytania osoby, które praktycznie nie czytają w ogóle. I za to należą jej się wielkie brawa.
Jednak nie polecam tej książki osobom pruderyjnym:)
A wy czytaliście już słynne "Pięćdziesiąt twarzy Greya"? Jakie macie odczucia na ten temat?
Ja nie znam, ja tylko słyszałam i czytam opinie, ale jeśli chcesz poczytać jakieś dobre porno (tak, tak, dla mnie Grey to słabe porno, sądząc po fragmencie, na który się kiedyś natknęłam w necie) polecam ci serię o Sookie Stackhouse :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie jestem pewna czy można to w ogóle zakwalifikować jako porno;) Wydaje mi się, że ile ludzi, tyle kategorii, do których ta książka jest przypisywana. Gdzieś trafiłam nawet na określenie, że jest to melodramat:D
OdpowiedzUsuńPorno czy też erotyki to chyba nie jest do końca moja bajka. Tak naprawdę sięgnęłam po "50 twarzy Greya" z ciekawości, bo z jednej strony wiele znajomych ( w różnym wieku) polecało mi tę książkę, a z drugiej wszędzie było o niej głośno, stała się bardzo kontrowersyjna, a ja chciałam zrozumieć te zamieszanie jakie się zrobiło wokół tej trylogii, a ciężko zrozumieć coś czego się nie zna, stąd chęć jej przeczytania:)
Pierwszą część czytałam, ale przez drugą już nie udało mi się przebrnąć. Grey to hit jednego sezonu. Też tego fenomenu nie rozumiem:-)
OdpowiedzUsuńJa przez drugą spróbuję przebrnąć, ze względu na to, że zakończenie pierwszej części mnie zaciekawiło, ale najbardziej interesuje mnie ta część, która ma mieć premierę we wrześniu czyli "Pięćdziesiąt twarzy..." ale z punktu widzenia Greya, bo przez cały czas próbowałam rozgryźć tego człowieka, ale nic mi z tego nie wyszło;)
UsuńNiestety spojrzałam na początek trzeciej części i wiem, jak się historia dalej potoczy:-) Będzie ciekawie, więc może jednak zmuszę się do przeczytania. Wciąż mam wszystkie części na laptopie w wersji elektronicznej, więc nie mówię nie:-)
UsuńJa wersje elektroniczne czytam jak już muszę, zdecydowanie wolę tradycyjne;)
UsuńSkończyłam tę książkę dokładnie na 50 stronie, i dokładnie dlatego, że dla mnie bohaterowie zachowywali się jak dzieciaki z podstawówki. No, straszne to było! Jak to przetrwałaś?! :O
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Fakt, Anastasia zachowywała się jak dziecko, początkowo mnie wkurzało, ale po jakiś 100 stronach zaczęłam się już z niej śmiać;) Bo na poważnie się jej nie dało traktować;)
UsuńCzytałam całą trylogię i najbardziej wciągnął mnie pierwszy tom. Kolejne były już tylko powieleniem, nic specjalnego się nie działo.
OdpowiedzUsuńFaktycznie sporo osób mi to mówiło, że pierwsza część jest najlepsza, chociaż szczerze mówiąc, jeśli ta jest najlepsza, to boję się czytać najgorszej;)
UsuńTrzymam się d niej z daleka ;P
OdpowiedzUsuńNie ciekawi Cię?;)
UsuńCzytałam i podobała mi się, ale drugi raz bym jej nie dała szansy :)
OdpowiedzUsuńA czytałaś kolejne części?
UsuńJa też nie rozumiem fenomenu tej książki. No ale cóż... ;) Co prawda, nie czytałam i przyznam szczerze że nie zamierzam. Nie należę do osób pruderyjnych, ale naczytałam się bardzo dużo negatywnych opinii na temat tej książki, żeby wiedzieć że szkoda na nią marnować czas ;). Na półce czekają na mnie dużo bardziej ambitniejsze lektury.
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciężko określi tę książkę jako "ambitną". Ja chciałam zrozumieć o co tam naprawdę tyle szumu. Niestety nie udało mi się tego pojąć, ale szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś jeszcze gorszego;)
UsuńPorównanie do disco polo chyba jest tu trafne...
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że fenomen tej książki siedzi w naturze kobiet. One, prowadzące nudne życie kobiety z korpo, chętnie sięgną po odskocznię i absurdalne marzenia na papierze... Co jest zarówno obrzydliwe i dziwne, ale skuteczne.
James wiedziała o czym pisać.
Nowa recenzja: www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com
Chyba faktycznie coś w tym jest, choć przeraża mnie fakt, że kobietom faktycznie może podobać się takie traktowanie...
UsuńMam już za sobą całą trylogie i mnie osobiście bardzo się podobało. Pomijając oczywiście warsztat autorki, który leży i kwiczy. Jednak sama fabuła przypomina współczesną bajkę o kopciuszku, dlatego tak wiele kobiet na całym świecie oszalało na punkcie Greya.
OdpowiedzUsuńCzyli warto czytać dalej? Język autorki jest faktycznie straszny.
UsuńKopciuszek XXI-wieku?;D czy ja wiem, mi to chyba jednak bardziej przypomina "Zmierzch", chociaż nie oszukujmy się, blisko 90% "babskich" powieści jest bardziej lub mniej oparta na historii Kopciuszka;)
Jeśli pierwszy tom cię wymęczył to nie ma co sięgać po kolejne, gdyż są znacznie gorsze.
UsuńFaktycznie, chwilami się wymęczyłam strasznie, ale też całkiem nieźle bawiłam mnie ta książka;)
UsuńJa mimo wszystkich negatywnych opinii bardzo lubię te książki. Bardzo podoba mi się postać Christiana z psychologicznego punktu widzenia co może być lekko śmieszne patrząc na tematykę tej książki, ale tak jest :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Faktycznie Christian jest z psychologicznego punktu widzenia ciekawą postacią, biorąc pod uwagę jego przeszłość (przynajmniej te, fakty, które są znane), dlatego ciekawi mnie czwarty tom- oczami Greya;)
UsuńNie wiem skąd we mnie taka niechęć to tego tytułu. W sumie nie czytałam i nie powinnam się wypowiadać, ale czuję, że to jedna z najgłupszych i najbardziej banalnych książek na rynku. Strasznie wkurzały mnie te wszystkie dziewczyny w szkole, które nagle twierdziły, że uwielbiają czytać choć jedyną ich lekturą był właśnie Grey czytany po raz setny. Co ciekawe, to były te same osoby, które zawsze wyśmiewały się z faktu, że ja lubię czytać. Może właśnie dlatego tak zraziłam się do Greya i nie będę marnować na niego czasu. Ale w sumie masz rację- znam kilka osób które chyba dopiero dzięki tej książce nauczyły się czytać :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Faktycznie mam wrażenie, że "Pięćdziesiąt twarzy Greya" jest książką, na temat której każdy ma jakieś zdanie, bez względu na to czy ją zna czy nie. Co do tych fanek Greya, o których piszesz, to aż szkoda się wypowiadać, bo szkoda nerwów:D Ale szkoda, że tacy ludzie potrafią zrazić człowieka do lektury. Mimo wszystko myślę, że warto zapoznać się z książką. Ja zanim ją przeczytałam, też podchodziłam do niej bardzo sceptycznie, co prawda dalej nie uważam Greya za literaturę najwyższych lotów, ba, książka chwilami mnie irytowała, a język autorki jest godny pożałowania, ale i tak myślałam, że będzie dużo gorsza;)
Usuń