"Rozum kontra serce"-Joanna Kupniewska

"Rozum kontra serce"-Joanna Kupniewska

"Dziecięca wyobraźnia nie zna granic i dopiero w miarę lat kostnieje w dorosłych głowach"

Tytuł: "Rozum kontra serce"
Autor: Joanna Kupniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015r.
ISBN: 978-83-7942-997-4
Ilość stron: 292.
       Jak długo można przekonywać samą siebie, że nie potrzebuje się miłości? Że stabilizacja, partner i dziecko wcale nie dają szczęścia? Cóż, można bardzo długo, aż do momentu, kiedy na swojej drodze spotkamy tego jednego i padniemy bezwładnie powaleni strzałą złośliwego amora. Oczywiście nikt nie broni nam walczyć, ze skrzydlatą bestią i odrzucać wybranka. Tylko na ile logicznie zachowuje się kobieta kompletnie rozstrojona emocjonalnie, której hormony zaczynają wariować a uderzenia gorąca i kołatanie serca na widok „tego jedynego” uniemożliwiają skupienie się na najprostszych czynnościach? Znacie to? W takim razie gratulacje, bo to oznacza, że przechodziłyście tę ciężką drogę zwaną zakochaniem i z pewnością zrozumiecie Ankę- bohaterkę powieści „Rozum kontra serce”, której właśnie z takimi trudnościami przyszło się zmierzyć.

      Anka jest szczęśliwą, niespełna czterdziestoletnią kobietą, spełniającą się zawodowo policjantką, ma brata, szwagierkę, kuzynkę i przyjaciół, na których zawsze może liczyć i nie ma zbyt wielu powodów do zmartwień, a przynajmniej nie miała ich do Nowego Roku, kiedy to po suto zakrapianej imprezie sylwestrowej budzi się we własnym mieszkaniu u boku zupełnie obcego mężczyzny. Gdy pierwszy szok mija, a a mgliste wspomnienia zaczynają wracać kobieta uświadamia sobie, że dzieli łóżko z Jackiem- poznanym na wspomnianej imprezie sportowcem. Niestety szybko okazuje się, że oboje interpretują owe zajście nieco inaczej. To, co dla Anki jest jedynie przypadkiem, Jacek traktuje jak początek poważnej relacji. Na domiar złego, podczas kuligu, wszyscy zaczynają dostrzegać swego rodzaju przyciąganie między Anką a Ajronem- weterynarzem i miejscowym amantem w jednym. Rzecz jasna wszyscy poza samą zainteresowaną, która kompletnie nie rozumie, o co też chodzi jej przyjaciołom. Dopiero po powrocie do domu, zaczyna łapać się na tym, że jej myśli coraz częściej krążą wokół przystojnego weterynarza. Co można zrobić w takim wypadku? Oczywiście uciec. A przynajmniej starać się unikać swojego obiektu westchnień i...czekać aż zauroczenie minie. Bo przecież kiedyś minąć musi. Skoro przechodzi przeziębienie, katar, a nawet ospa wietrzna, to dlaczego podobnie nie miałoby być z zakochaniem? Tyle tylko, że czas mija, a jej udręka wcale nie ustępuje. Kiedy w końcu postanawia poddać się i czekać na rozwój wypadków, okazuje się, że ma rywalkę, w postaci... siostry Jacka- nieziemsko pięknej Mirelli, która nie przebiera w środkach i wykorzystuje każdą nadarzającą się sposobność by spotkać się z Ajronem. Jednak czując na plecach oddech konkurencji, wycofana dotąd policjantka zaczyna walczyć o swoje, zwłaszcza, że atrakcyjny weterynarz również stara się o jej względy, tylko czy jednoczesne spotkania z Mirellą, nie pogrążą jego szans u dumnej Anki? Cóż, komedie romantyczne mają to do siebie, że kończą się happy end'em, kwestią otwartą zostaje jedynie to, czyje imię będzie nosić owo szczęśliwe zakończenie.

      Jeśli szukacie schematycznej, dramatycznej historii, przy której będziecie mogli użalać się nad własnym losem to absolutnie, w żadnym wypadku nie sięgajcie po tę książkę! Grozi bólami brzucha i hektolitrami wylanych łez... ze śmiechu!

     Komedia romantyczna jest zawsze dość trudnym gatunkiem, gdyż trzeba znaleźć idealny balans między wątkiem romantycznym, a elementami humorystycznymi. I autorka ten złoty środek znalazła. Fabuła ciągle oscyluje wokół miłości, jednak całość jest opisana w tak zabawny sposób, że nie da się zachować spokoju podczas tej lektury.

     Kilka słów należy się też samym bohaterom. Tak barwnych postaci dawno nie spotkałam. Anka jest bardzo pozytywną, babką, twardo stąpającą po ziemi. Mariola i Aleksandra stanowią raczej jej przeciwieństwo, są oddane rodzinie, cenią sobie ciepło domowego ogniska. A jako, że w każdej powieści musi pojawić się czarny charakter to tutaj mamy Mirellę, o której ciężko powiedzieć cokolwiek dobrego, ale świetnie spełnia swoją rolę.
Jeśli chodzi o mężczyzn to oprócz czarującego Ajrona, mającego na swoim koncie już nie jedno złamane serce, najbardziej charakterystyczny jest Jacek, który zresztą jest sprawcą wielu zabawnych sytuacji, gdyż poziom jego inteligencji pozostawia sporo do życzenia. Jednak w całym swoim nierozgarnięciu jest w gruncie rzeczy dość sympatycznym mężczyzną. 

      Jedyną rzeczą, do której się przyczepię jest zakończenie. Autorka zastosowała ten san sprawdzony motyw, z którym spotykałam się już w kilkudziesięciu powieściach obyczajowych i szczerze mówiąc, b\po tak rewelacyjnej fabule, spodziewałabym się czegoś nieco oryginalniejszego.

    Jeśli chodzi o całokształt, to „Rozum kontra serce” od dziś zdecydowanie zalicza się do jednych z moich ulubiony książek. Autorka wykreowała świat, którego nie chce się opuszczać i aż żal, że powieść liczy zaledwie 300 stron bo po jej zakończeniu zostaje olbrzymi niedosyt, chce się więcej i więcej. Ta książka jest najlepszym remedium na wszelkie smutki dnia codziennego, zaraża optymizmem i sprawia, że zaczynamy patrzeć na świat przez różowe okulary.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Novae Res

Książka bierze udział w wyzwaniu: "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" +2 cm.
Półka z zaległościami: Styczeń

Półka z zaległościami: Styczeń

Dawno nie było wpisu z tej serii, bo tak naprawdę nie było jakiś specjalnych zaległości. Większość udało mi się nadrobić w grudniu. Jednak styczeń zaowocował nową porcją książek, więc dziś prezentuję Wam mój najnowszy stosik:)


"Życie w słoiku. Ocalenie Ireny Sendler"- Jack Mayer: Książka otrzymana jako nagroda za aktywność od Werki- autorki bloga http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com 
Życie w słoiku to opowieść o amerykańskich nastolatkach, których życie odmieniła historia Ireny Sendlerowej. Każda z dziewczynek miała bolesny życiorys i każda na własny sposób łączyła swoje problemy z historią Ireny. Upór nastolatek sprawił, że udało im się „ocalić ocalającą” przypominając światu o jej odwadze, nadziei i determinacji oraz wyniesienie do rangi heroicznej postaci w świecie, a bohatera narodowego w Polsce.

"Rozum kontra serce"- Joanna Kupniewska: Książka otrzymana w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res.
Anna jest twardo stąpającą po ziemi, bezkompromisową policjantką. Singielka z wyboru, dzieli mężczyzn na przyjaciół, wrogów i ewentualnych partnerów na jedną upojną noc. Co się stanie, gdy jednorazowy partner zapragnie czegoś więcej, a przyjaciel nagle zacznie budzić motyle w brzuchu?
Powieść „Rozum kontra serce” utrzymana jest w konwencji komedii romantycznej. Zdecydowanie więcej tu jednak zabawnych wpadek i niespodziewanych zwrotów akcji niż romantycznego trzymania się za ręce w blasku świec czy całusów pod rozgwieżdżonym niebem.


Ostatnia porcja literatury, to przesyłka od Business&Culture:

"Okularnik"- Katarzyna Bonda: Drugi tom serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej"
Tym razem profilerka Sasza wybierze się w rodzinne strony autorki, by rozwikłać sprawę z przeszłości. Zmierzy się nie tylko z historią sprzed lat, przed którą od dawna próbowała bezskutecznie uciec, lecz także ze sprawą tajemniczego morderstwa, w którą zamieszana jest lokalna elita oraz polscy i białoruscy nacjonaliści.

"Ostatni dzień roku"- Katarzyna Misiołek: Monika zdaje się nie mieć żadnych problemów. Jest szczęśliwą mężatką, pracuje w bibliotece uniwersyteckiej i żyje pełnią życia. A jednak któregoś mroźnego dnia, w przeddzień Nowego Roku, wychodzi z mieszkania i przepada bez wieści. Życie jej młodszej siostry Magdy zamienia się w koszmar. Mijają dni, tygodnie i miesiące. Rodzina zaginionej szuka jej wszędzie: w sektach, szemranych spelunach ze striptizem, za granicą. Przy okazji na jaw wychodzą skrzętnie dotąd ukrywane rodzinne tajemnice. Magda dowiaduje się, że kilka miesięcy przed zaginięciem siostra usiłowała popełnić samobójstwo. Słyszy też od matki, że tato nie jest biologicznym ojcem Moniki. Mija rok i półtora. Pomimo pracy kilku detektywów, pomocy jasnowidzów i starań całej rodziny po dziewczynie wciąż nie ma śladu. Ale nadzieja umiera ostatnia, a w oczekiwaniu na cud zawsze jest cień nadziei.

"Błękitne dziewczyny"- Ewa Podsiadły-Natorska: Życie 29-letniej radomianki- Kai staje na głowie. Odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców, a na dokładkę musi zmagać się z okropną szefową w redakcji lokalnej gazety, gdzie zarabia grosze. Wiele osób już dawno wpadłoby w depresję, ale użalanie się nad sobą nie leży w naturze Kai. Bohaterka tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zmienia życie jej oraz tysięcy kobiet z całego kraju, dzielnie walczy z przeciwnościami losu i przekonuje wszystkich, że można być szczęśliwą wszędzie, nawet w mieście, z którego śmieje się cała Polska.

"Umierasz i Cię nie ma"- Mariusz Ziomecki: Pierwszy tom cyklu "Elementy zbrodni". Para wypalonych gliniarzy przechodzi w stan spoczynku gdy przydarza im się niespodziewane rodzicielstwo. Oboje inkasują odprawy i zaczynają stawiać niewielki pensjonat na malowniczej skarpie nad samym Zalewem Zegrzyńskim.Jednak ich pieniądze się kończą szybciej niż budowa, na dodatek w okolicy zaczyna się koszmar... Trzy osoby, burmistrz miasteczka i dwie młode kobiety z organizacji ekologicznej, padają ofiarą tajemniczego zabójcy. Gdy gazeta publikuje szokujące zdjęcia z miejsca zbrodni, policyjni emeryci analizują je inaczej niż ich sąsiedzi. Spekulują, któremu z kolegów przypadnie śledztwo i daje się wyczuć, że obojgu trochę jednak zaczyna brakować adrenaliny, którą wyzwala policyjna robota…

"Wypadek"- Chris Pavone: Gdy w Nowym Jorku wschodzi słońce, agentka literacka Isabel Reed kończy lekturę anonimowego manuskryptu ujawniającego szokujące rewelacje na temat wielu wpływowych osób oraz długo skrywane sekrety z jej własnej przeszłości. W Kopenhadze były agent CIA Hayden Gray robi wszystko, by sensacyjny manuskrypt nie ujrzał światła dziennego, ale właśnie ktoś przystawia mu do skroni lufę pistoletu. Sam autor zaś wiedzie życie na obczyźnie, ukrywając się w Zurichu. Publikacja "Wypadku" ma być dla niego rodzajem pokuty za dotychczasowe życie wypełnione zdradami i kłamstwem. Cały czas musi jednak mieć się na baczności.

Źródło opisów: lubimyczytac.pl 


Czytaliście któryś z tych tytułów? Który polecacie szczególnie?
"Kołysanka"- Sarah Dessen

"Kołysanka"- Sarah Dessen

"Miłość to tylko usprawiedliwienie, żeby znosić szajs, którego nie powinno się tolerować...Miłość zaburza równowagę, więc to, co powinno być ciężarem, wydaje się lekkie jak piórko. To pułapka"

Tytuł: "Kołysanka"
Autor: Sarah Dessen
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko- Kołodzińska
Data wydania: 13.01.2016r.
ISBN: 978-83-276-1703-3
Ilość stron: 304


      Zawsze, gdy pojawia się miłość stajemy przed trudnym wyborem: kierować się sercem czy rozumem? Idealistki i niepoprawne romantyczki z pewnością odpowiedzą, że powinniśmy słychać głosu serca, jednak wbrew pozorom, znajdzie się również wiele osób, uznających wyższość rozumu, bo kiedy myślimy racjonalnie trudniej nas zranić.
     Właśnie do tej drugiej grupy zalicza się Remy-nastolatka, która wychowała się bez ojca, jedyną pamiątką, jaka jej po nim została jest napisana dla niej "Kołysanka". Przyglądając się kolejnym miłosnym uniesieniom swojej matki-pisarki, organizując jej kolejne wesela i zakładając się z bratem o to, jak długo w ich domu będzie gościł kolejny ojczym, stała się cyniczna. Przestała wierzyć, że miłość aż po grób jest w ogóle możliwa. Nie oznacza to, że Remy zrezygnowała z mężczyzn, wręcz przeciwnie- chętnie korzysta z uroków życia i do perfekcji opanowała sztukę zrywania. 
     Sytuacja zmienia się diametralnie gdy na horyzoncie pojawia się Dexter- młody, zbuntowany wokalista początkującego zespołu. Oderwany od rzeczywistości, niezorganizowany, wieczny optymista od pierwszego spotkania burzy spokój Remy i oznajmia jej, że są sobie przeznaczeni i prędzej czy później będą razem! I faktycznie tak się dzieje. Początkowo sceptyczna dziewczyna zauważa, że świetnie bawi się w towarzystwie chłopaka i obawia się, że zaczyna za bardzo angażować się w tę relację, dlatego też musi zrobić to, co potrafi najlepiej... zerwać z nim. 

     Tyle tylko, że tym razem nie tak łatwo zapomnieć bo chłopaku, który zwraca na siebie uwagę za każdym razem, gdy znajduje się w pobliżu. Czy Remy w końcu nagnie własne zasady i da sobie szansę na prawdziwy związek? Pozostaje odwieczny dylemat: rozum czy serce?

      Sarah Dessen znana jest jako autorka powieści młodzieżowych i „Kołysanka” jest kolejną z nich. Mamy dwoje bohaterów z różnych środowisk. Ona-zorganizowana córka pisarki, on- wieczny optymista z głową w chmurach. Jeśli dodamy do tego skomplikowane relacje z rodzicami i oczywiście motyw miłości otrzymujemy gotowy scenariusz kolejnej z tysięcy podobnych do siebie powieści. Jedynym oryginalnym elementem jest podejście Remy do miłości. Jest cyniczna do bólu i to zaciekawiło mnie najbardziej. Nie jest kolejną mdłą bohaterką, która czeka aż zjawi się książę na białym koniu. Zamiast tego stąpa twardo po ziemi, ma marzenia, ambicje i nie wierzy w bajki. Jeśli zaś chodzi o Dextera, to jego wieczny optymizm chwilami była naprawdę zaraźliwy, jednak w ogólnym rozrachunku sprawia wrażenie chłopca, który nie zna specjalnie życia i traktuje się go z pewną dozą pobłażliwości. 

     Co do stylu autorki, to jest on bardzo lekki i typowo młodzieżowy, nie ma sensu doszukiwać się tutaj wybitnego kunsztu literackiego, niemniej jednak czyta się bardzo szybko, więc lektura nie powinna raczej zająć Wam więcej niż jeden czy dwa wieczory.

     „Kołysanka” to bardzo lekka, przyjemna opowieści o odwiecznej walce serca i rozumu, o pragnieniu miłości i jednoczesnej walce z nią, polecam ją szczególnie młodszym czytelniczkom, szukającym niewymagającej lektury na długie zimowe wieczory. Nie jest to raczej książka, która zmieni Wasze życie, ale pozwoli spędzić miło czas.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

http://harpercollins.pl

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam 52 książki w 2016 roku: 5/52
oraz
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: +2,3cm.



Read More Books Challenge "Nie jestem seryjnym mordercą"- Dan Wells

Read More Books Challenge "Nie jestem seryjnym mordercą"- Dan Wells

Dzisiejszy posty jest odpowiedzią na nominację do "Read More Books Challenge", którą zawdzięczam KittyAilla z http://biblioteczkaciekawychksiazek.blogspot.com

Zgodnie z zasadami:  od daty zgłoszenia się i otrzymania pozycji ma się dwa tygodnie na przeczytanie i zrecenzowanie danej powieści tytułując swój post właśnie tak jak ja (Read More Books Challenge + tytuł książki). Następnie typuje się osoby (ich liczba jest dowolna), a każda nominowana osoba robi dokładnie to samo by zabawa cały czas trwała. (cytat z blogu Justyśki)

Ja otrzymałam do recenzji książkę "Nie jestem seryjnym mordercą"-Dana Wellsa z czego jestem bardzo zadowolona. 
 Zanim przejdę do recenzji czas na moje nominacje:
1. Werka777 z http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/ - "Ofiarowana"- Jenna Miscavige Hill
2.  Justyna z http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com "Sprawa Niny Frank"- Katarzyna Bonda
3. Matka i Córka z http://rodzinne-czytanie.blogspot.com/ "Najlepsze jest najbliżej"- Małgorzata J. Kursa

Mam nadzieję, że podejmiecie wyzwanie;) Jeśli będziecie miały problem ze znalezieniem danej książki, lub zwyczajnie nie będzie Wam odpowiadać, zgłoście się do mnie w celu zmiany tytułu;)

A teraz czas na moją recenzję. 


"Bać się można rzeczy, które od nas nie zależą - przyszłości, ciemności czy kogoś, kto próbuję cię zabić."

Tytuł: "Nie jestem seryjnym mordercą"
Autor: Dan Wells
Wydawnictwo: Znak
Tłumaczenie: Maria Makuch
Data wydania: 09.01.2012r.
ISBN: 9788324017393
Ilość stron: 256
 
     Czy można intuicyjnie przeczuwać, że jest się powołanym do tego, by być seryjnym mordercą? 
    Według Johna Cleavera- głównego bohatera powieści- owszem. 

     John ma 15 lat i cierpi na aspołeczne zaburzenia osobowości, a do tego obsesyjnie interesuje się seryjnymi mordercami. Sam również ma zadatki by stać się jednym z nich, bo przecież 95% procent seryjnych morderców w dzieciństwie unikało ludzi, podpalało i dręczyło zwierzęta czyli zachowywało się tak, jak on. W związku z tym John postanawia ustanowić swój własny zbiór zasad, które pozwolą mu, utrzymać w ryzach, drzemiącego w nim potwora. Robi wszystko, by uwięziona w jego głowie bestia, nie wydostała się na światło dzienne i radzi sobie z tym całkiem nieźle. Sytuacja zmienia się, gdy w jego miasteczku-Clayton- dochodzi do morderstwa. Kiedy mieszkańcy drżą ze strachu, John jest zafascynowany. Seryjny zabójca nigdy nie był tak blisko, zawsze o nich czytał, oglądał informacje na ich temat w telewizji, jednak było to coś tak odległego, że aż nierealnego, a teraz, ma go na wyciągnięcie ręki. W końcu postanawia złamać wszystkie zasady, którymi się kierował i na własną rękę złapać mordercę. Odkrycie tożsamości sprawcy nie sprawia mu większych trudności, jednak schwytanie go okazuje się być poważnym problemem. Czy 15-latkowi uda się powstrzymać tajemniczego sprawcę? A może sam stanie się kolejnym postrachem Clayton? Tego Wam nie zdradzę.

     Szczerze przyznam, że sięgając po tę książkę nie spodziewałam się absolutnie niczego. Tytuł nic mi nie mówił, widziałam go pierwszy raz w życiu. Z twórczością autora też wcześniej się nie spotkałam, więc nie wiedziałam tak naprawdę na co się porywam. Byłam trochę przerażona, gdy okazało się, że bohater ma zaledwie 15 lat, gdyż zazwyczaj unikam takich powieści, od razu skojarzyła mi się znienawidzona przeze mnie seria kryminałów Cobena. Jednak stwierdziłam, że spróbuję i zobaczymy, co też autor zaplanował. A okazało się, że zaplanował sporo i byłam pod wrażeniem. Głównym elementem powieści wbrew pozorom, nie są kolejne morderstwa, ale bardzo rozbudowany aspekt psychologiczny. Wchodzimy w umysł tego młodego chłopaka, który jest przekonany o tym, że jego przeznaczeniem jest bycie mordercą. Doszukuje się wszelkich podobieństw do najbardziej znanych zbrodniarzy, co w moim odczuciu stanowi raczej objaw jego paranoi niż ciążące nad nim fatum. Jedno jest pewne: John nie jest „typowym” nastolatkiem, nie ma w sobie krzty empatii i nie dba o życie towarzyskie, a jego ulubionym miejscem, jest zakład pogrzebowy prowadzony przez jego matkę i ciotkę. Jednak czy gdyby był zwyczajnym nastolatkiem, to czy ta historia miałaby w ogóle rację bytu? Raczej nie, gdyż tak naprawdę same zbrodnie nie są na tyle ciekawe. To właśnie aspekt psychologiczny sprawia, że nie mogłam oderwać się od lektury.

     „Nie jestem seryjnym mordercą” to naprawdę ciekawa propozycja, dla czytelników lubiących poznawać psychikę bohaterów, nie jest to z pewnością typowy kryminał, brakuje tam zawrotnych zwrotów akcji, ale wcale nie są potrzebne, gdyż nie to jest najważniejsze. Osobiście książka bardzo przypadła mi do gustu i z pewnością niedługo zabiorę się za kolejną część.
KONKURS: Wygraj "Złamane pióro" Małgorzaty Marii Borochowskiej z imienną dedykacją!

KONKURS: Wygraj "Złamane pióro" Małgorzaty Marii Borochowskiej z imienną dedykacją!

Moi drodzy, dziś przychodzę do Was z pierwszych w tym roku konkursem. Liczę, że wasza frekwencja będzie przynajmniej taka, jak przy poprzednich konkursach, bo jest o co walczyć. 
Mam dla Was egzemplarz niesamowitej powieści "Złamane pióro" Małgorzaty Marii Borochowskiej z imienną dedykacją od autorki!
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej książce, zachęcam do zapoznania się z moją recenzją: >klik<


Baner do udostępnienia

Emily- główna bohaterka powieści jest osobą, dźwigającą na swoich barakach wielki ciężar, boryka się z demonami przeszłości, przez co często traci radość z życia.
Aby wygrać egzemplarz "Złamanego pióra" należy odpowiedzieć na pytanie:

Jakie jest wasze lekarstwo na wszelkie smutki dnia codziennego?

Ponadto aby wziąć udział w konkursie należy:
1. Być publicznym obserwatorem bloga, LUB polubić fanpage na facebook'u.
2. Zostawić swój adres e-mail
3. Udostępnić baner konkursowy (z linkiem do tego posta) na blogu lub facebook'u. 
Wzór zgłoszenia:
Zgłaszam się!
Moja odpowiedź:
E-mail:
Lubię jako/ obserwuję jako:
Baner udostępniony tutaj:
Regulamin konkursu:
1. Organizatorem jest właściciel bloga www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
2. Sponsorem nagrody jest autorka- Małgorzata Maria Borochowska
3. W konkursie może wziąć udział każda osoba posiadająca adres korespondencyjny na terenie    Polski.
4. Konkurs trwa: 15.01.2016r- 15.02.2016r. (do północy)
5. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone do 20.02.2016r. 
6. O wygranej zwycięzca zostanie powiadomiony mailowo, jeśli nie odpowie na mojego maila w terminie 3 dni, zostanie wyłoniony nowy zwycięzca.
7. Aby wziąć udział w konkursie NIE TRZEBA posiadać bloga. 
8. Zastrzegam sobie możliwość odwołania konkursu lub zmiany jego zasad, w przypadku zbyt małej ilości zgłoszeń (poniżej 10 osób)

Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału;) 

"Złamane pióro"- Małgorzata Maria Borochowska

"Złamane pióro"- Małgorzata Maria Borochowska

"Proste i piękne historie o miłości są już z założenia oceniane jako banalne i kiczowate, a przecież miłość jako uczucie jest towarem pożądanym przez każdego..."

Tytuł: "Złamane pióro"
Autor: Małgorzata Maria Borochowska
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 11.07.2012r.
ISBN: 978-83-7856-008-1
Ilość stron: 360

      Często widząc dzieci tańczące, śpiewające, grające na niezliczonej ilości instrumentów, występujące w kolejnych talent show, lub słuchając rozmów rodziców zachwycających się swoimi wszechstronnie uzdolnionymi dziećmi, które to chodzą na balet, grają na klarnecie, ćwiczą jazdę figurową na lodzie, a do tego biegle posługują się 5 językami i są laureatami olimpiady matematycznej zastanawiam się, na ile te wszystkie osiągnięcia są spełnieniem marzeń dziecka, a na ile przejawem niespełnionej ambicji rodzica. Czy dziecko, którego życie toczy się według ściśle określonego harmonogramu może być szczęśliwe i czy tak naprawdę to nadal jest dziecko? Na ile jest to rozwijanie zainteresowań tego młodego człowieka, a na ile chęć pochwalenia się jego osiągnięciami i czy w ten sposób nie pozbawia się go dzieciństwa? W jaki sposób życie pod ciągłą presją bycia perfekcyjnym wpływa na ich dorosłe życie?

     Emily była utalentowanym dzieckiem, grała na fortepianie od najmłodszych lat i miała szansę osiągnąć olbrzymi sukces, jednak nie potrafiła poradzić sobie z nadziejami jakie w niej pokładano, zbyt wysokie oczekiwania i ciągła rywalizacja z równie utalentowanym bratem sprawiły, że straciła radość płynącą z muzyki, cierpiała katusze, jednak nikt nie zwrócił na to uwagi, ćwiczyła całymi dniami by być perfekcyjna do czasu aż popadła w obłęd...

    Poznajemy ją już jako dorosłą kobietę. Ma na 25 lat, właśnie skończyła studia i postanawia zostać pisarką. Przenosi się na wieś do starego domu odziedziczonego po zmarłych dziadkach, do jedynego miejsca, w którym w przeszłości poznała smak prawdziwego dzieciństwa. Właśnie tam  zamierza w spokoju napisać swoją pierwszą w życiu książkę-powieść fantasy, jednak mimo obecności wielu dziwnych stworzeń, w rzeczywistości, pisana przez kobietę historia jest jej własną terapią, rozliczeniem z przeszłością, z którą dotychczas nie potrafiła się uporać.

     Szybko okazuje się, że jej pragnienie spokoju, nie zostanie w pełni zaspokojone, gdyż poznaje swojego nowego sąsiada- Jacoba- nieziemsko przystojnego architekta, który wyraźnie jest nią zainteresowany, jednak czy kobieta unikająca przez całe życie mężczyzn jak ognia zdobędzie się na odwagę i da szansę tajemniczemu artyście, czy w ogóle jest jeszcze zdolna do tego, by się zakochać?

     Przed rozpoczęciem lektury miałam mieszane uczucia, wątek fantasy budził we mnie spore obawy, gdyż zazwyczaj jak ognia unikam tego gatunku. Zaciekawił mnie jednak motyw książki w książce, dlatego zdecydowałam się przeczytać „Złamane pióro” i absolutnie nie żałuję.

     Zanim ocenię samą treści, kilka słów o wydaniu: Absolutnie urzekła mnie okładka, niezwykle prosta, ale i elegancka, ma w sobie swego rodzaju klasę, co jest wyjątkowo cenne, zwłaszcza że dziś jest naprawdę mało takich okładek, jednak muszę przyczepić się do papieru, jestem zdecydowanie zwolenniczką żółtych kartek, a biel bijąca z tej książki aż raziła tak, że mimo szczerych chęci musiałam co jakiś czas robić sobie przerwę, gdyż strasznie bolały mnie oczy.

     Jeśli chodzi  o samą treść i formę to wielki ukłon należy się p. Borochowskiej za język, jakim operuje. Nie jest to typowy prosty język, jakim pisana jest obecnie większość powieści, ale mimo to ciągle pozostaje czytelny dla odbiorcy, choć odniosłam wrażenie, że nie jest to naturalny styl autorki, osobiście bardziej niż lekkość pióra, dostrzegam tu ogrom pracy jaki musiała włożyć w tę powieść, by reprezentowała właśnie taki, naprawdę wysoki poziom.

     Niezwykle podobają mi się również bohaterowie, są charakterystyczni i inteligentni. Większość z nich to tacy ludzie, których samemu chciałoby się spotkać na swojej drodze i wysłuchać, bo naprawdę mieli coś do powiedzenia. Rozmowy Emily z panią Lowson były niesamowite, ze staruszki biła niespotykana, życiowa mądrość, jej wywody na temat miłości i mężczyzn czytałam z olbrzymim zainteresowaniem. Wyjątkowy jest również Jacob jego poglądy na temat rasizmu i religii naprawdę dawały do myślenia. Poza tym pokochałam jego poczucie humoru: cyniczne, sarkastyczne to jest dokładnie to, co lubię, a jednocześnie to kolejny element pokazujący niesamowity warsztat autorki. Doprowadzić czytelnika do śmiechu nie jest łatwo, a ja podczas tej lektury zaśmiewałam się do łez. Nie tylko zabawne dialogi, ale również komizm niektórych sytuacji sprawił, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. I tylko z Emily mam problem. Coś mi w niej nie pasuje, początkowo strasznie męczyła mnie jej osoba, nie mogłam znieść jej dziwacznych zachowań, a wszystkie wypowiadane przez nią synonimy przyprawiały mnie o ból głowy, jednak z biegiem czasu udało mi się ją zrozumieć, a może nawet odrobinę polubić. Była wycofana, dźwigała na swoich barkach olbrzymi bagaż doświadczeń i najzwyczajniej w świecie bała się życia.

„Złamane pióro” to naprawdę niezwykła powieść. Otwierając książkę nawet nie spodziewałam się tak wspaniałej przygody. To cudowna słodko-gorzka opowieść o zmaganiu się z demonami przeszłości i odzyskaniu kontroli nad własnym życiem. Polecam ją z czystym sumieniem, bo połączenie pięknego stylu z niebanalną historią jest przecież tym, co Książkoholicy lubią najbardziej. 

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję autorce;)

Książka bierze udział w wyzwaniu: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku (3/52) oraz  
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +1,8 cm. 





Social Media Book TAG

Social Media Book TAG

Dziś powinna pojawić się tutaj nowa recenzja, jednak ze względu na to, że cały weekend spędziłam w szkole, nie wyrobiłam się z obecnie czytaną lekturą, dlatego też zapraszam Was na Social Media Book Tag do którego nominowała mnie Justyna z http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com



Twitter: twoja ulubiona krótka książka
Zdecydowanie "Wiedziałam, że tak będzie" Kasi Pisarskiej. Aż żal, że taka krótka. 
>RECENZJA






Facebook: książka, którą każdy czytał i poczułeś presję, by też ją przeczytać
Nie czuję nigdy typowej presji związanej  tym, że skoro wszyscy czytają to ja też muszę, raczej są to tytułu, których fenomen zdziwił mnie do tego stopnia, że przeczytałam je by zrozumieć, co takiego ludzie w nich widzą. 
I mam takie dwa tytuł: "Pięćdziesiąt twarzy Greya"- E.L. James >RECEZJA< i 
"Czy wspominałam, że Cię kocham" Estelle Maskame >RECENZJA<



  
 Tumblr: książka, którą przeczytałeś, zanim to było popularne
Sama nie wiem. Większość książek, które uwielbiam, do tej pory nie doczekały się jakiejś olbrzymiej sławy (nad czym ubolewam), ale liczę, że połowa książek z mojej biblioteczki dopiero stanie się popularna;)





 Myspace: książka, którą nie pamiętasz, czy ci się podobała, czy nie.
"Kilka sekund od śmierci"- Harlan Coben. Szczerze mówiąc już nawet nie pamiętam o czym ta książka była. Ale niestety Coben ma to do siebie, że większość tego tytułów zlewa się mi się w jedno. Wyjątkami są: "Klinika śmierci" i "Bez pożegnania", które miło wspominam. 





Instagram: książka, która była tak ładna, że musiałeś zrobić jej zdjęcie.
"Za plecami anioła"- Renata L. Górska. Naprawdę niesamowita powieść, z piękną okładką;) 
>RECENZJA<
  



YouTube: książka, której ekranizację chciałbyś zobaczyć
Jest sporo takich tytułów. Obecnie czekam na premierę "Inferno" Dana Browna (A miałam nadzieję, że uda się bez Browna, a tu nic z tego), żałuję też, że nie powstała ekranizacja "Zaginionego symbolu" 




  
   GoodReads: książka, którą polecasz wszystkim.
Zawsze "Millennium" i książki Browna, ale ostatnio wszystkich namawiałam do czytania "Sedinum" Leszka Hermana. 
>RECENZJA<  





Jako, że TAG jest dość popularny, widziałam go już na wielu blogach, nie będę nominować nikogo, aby nominacje się nie powtarzały, ale gorąco zachęcam do wykonania go wszystkich tych, którzy jeszcze nie mieli okazji:)
Zapowiedzi: Styczeń

Zapowiedzi: Styczeń

Nowy rok obfituje w premiery, przeglądałam ofertę wydawnictw i jestem trochę zawiedziona, liczyłam na więcej ciekawych tytułów. Niemniej jednak, znalazłam coś dla siebie:

"Kołysanka"- Sarah Dessen
Nic nie wychodzi Remy tak dobrze, jak zrywanie. Rzesza jej byłych chłopaków na pewno by się z tym zgodziła. Trudno ją za to winić, najwyraźniej odziedziczyła tę skłonność w genach. Jej matka, pisarka, właśnie wychodzi za mąż po raz piąty. A ojciec, muzyk, zniknął z jej życia, zanim się urodziła. Jedyną pamiątką po nim jest ckliwy hit Kołysanka, którą dla niej napisał. Dexter, nowy chłopak Remy, jest jej kompletnym przeciwieństwem. Oderwany od ziemi, niezorganizowany, niepoprawny optymista. Zanim zacznie jej na nim zależeć, Remy musi zrobić to, co umie najlepiej – odejść.
PREMIERA: 13.01.2016r 



"Ocalić Daringham Hall"- Kathryn Taylor
Druga część serii Daringham Hall.
Ben Sterling po konfrontacji z rodziną Camdenów niechętnie zgadza się pozostać w rezydencji Daringham Hall. Za wszelką cenę chce poznać prawdę o związku swojej matki z Ralphem Camdenem. Nie jest to dla niego łatwe, ponieważ skutecznie rozprasza go obecność Kate i pożądanie, jakie dziewczyna w nim budzi. Mury angielskiej rezydencji będą świadkami burzliwych emocji, a przed Benem pojawi się pytanie: czy to on ma ocalić Daringham Hall?
PREMIERA: 13.01.2016r.


 "Żniwa zła"-Robert Galbraith (J.K. Rowling) 
Trzecia część serii: Cormoran Strike
Trzecia powieść Roberta Galbraitha to diabelsko inteligenta zagadka kryminalna, a zarazem wciągająca historia kobiety i mężczyzny, którzy znaleźli się w trudnym momencie, zarówno jeśli chodzi o życie zawodowe, jak i osobiste. Robin Ellacott otrzymuje tajemniczą przesyłkę. Z przerażeniem odkrywa w paczce odciętą nogę. Szef dziewczyny, prywatny detektyw Cormoran Strike, jest równie zaskoczony,...
PREMIERA: 15.01.2016r.



"Awaria małżeńska"- Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz 
Jak wygląda dom bez żon? Pewnego dnia Mateusz i Sebastian, dwaj obcy
sobie faceci, stają się bliźniakami syjamskimi złączonymi wspólnym losem
tymczasowych samotnych ojców.
Tylko czy dadzą radę sprostać wyzwaniom?
PREMIERA: 20.01.2016r. 








A wy na jakie premiery czekacie w tym miesiącu?

"Powrót do Daringham Hall"- Kathryn Taylor

"Powrót do Daringham Hall"- Kathryn Taylor

"Jeśli ktoś staje się dla nas ważny, jeśli dopuszczamy go zbyt blisko, jesteśmy bezbronni wobec bólu, jaki może nam zadać."

Tytuł: "Powrót do Daringham Hall"
Autor: Kathryn Taylor
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szamala
Data wydania: 29.11.2015r.
ISBN: 9788375153484
Ilość stron: 360

     Czy zastanawialiście się, kiedyś jak bardzo wasza przeszłość wpływa na teraźniejszość i przyszłość? Czy gdybyście nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapomnieli o swoim dotychczasowym życiu i zaczęli do nowa, z czystą kartą, bez żadnych wspomnieć, zmienilibyście się? W jakim stopniu przeszłość kształtuje naszą osobowość? Jeśli do tej pory nie myśleliście o tym, zapewniam was, że podczas lektury „Powrót do Daringham Hall” będziecie mieli świetną okazję.

     Kiedy Ben Sterling- bogaty i przystojny biznesmen z Nowego Jorku udaje się do Anglii by rozprawić się z przeszłością, w wyniku wypadku i niesprzyjających okoliczności traci pamięć. Nie wiem kim jest, nie ma przy sobie żadnych dokumentów, ani nic, co pozwalałoby poznać jego tożsamość, jedynie krótka notatka w kieszeni jego marynarki zdradza, że najprawdopodobniej ma na imię Ben. Gdy okazuje się, że mężczyzna przez kilka kolejnych dni nie odzyskał pamięci, a dalsza hospitalizacja nie ma sensu, pomoc oferuje mu miejscowa weterynarz i sprawca jego amnezji- Kate. Między bohaterami wybucha namiętność, z którą żadne z nich nie potrafi sobie do końca poradzić. Oboje obawiają się, jak potoczą się sprawy, gdy Ben odzyska pamięć, ale przede wszystkim cieszą się sobą. Kate zabiera go do rezydencji Daringam Hall, która dla niej była niemalże drugim domem, a Ben szybko zaskarbia sobie sympatię Camdenów. Jednak przeszłość upomina się o niego w najmniej spodziewanym momencie, a odzyskane wspomnienia zmieniają go nie do poznania, okazuje się bowiem, że Ben Sterling nie zawitał w okolice posiadłości przypadkowo, wręcz przeciwnie, przeleciał pół świata by zemścić się na Camdenach, za krzywdę, jaką wyrządzili jego nieżyjącej matce. Nagle ludzie, którzy byli mu tak życzliwi stają się jego wrogami, a wśród nich jest również Kate, ale czy można tak po prostu wymazać kilka tygodni własnego życia i zagłuszyć obudzone w tym czasie uczucia? Co okaże się silniejsze: namiętność czy nienawiść? Tego dowiecie się dopiero, po zakończonej lekturze.

      Długo zwlekałam z przeczytaniem tej powieści, obawiałam się, że sekrety jakiegoś szlacheckiego, angielskiego rodu nie zainteresują mnie na tyle, by warto było poświęcić im te kilka godzin, dopiero wiadomość o nadchodzącej premierze drugiego tomu zmobilizowała mnie do poznania tej historii i cieszę się, bo to naprawdę ciekawa lektura.

     Dla mnie zdecydowanie największym atutem tej powieści jest szybka, żywa akcja. Autorka wciąga czytelnika w wir wydarzeń już od pierwszych stron i nie zwalnia tempa aż do samego końca, co wbrew pozorom jest rzadkością, gdyż ostatnio spotkam się raczej z pozycjami, których akcja zaczyna się rozwijać dopiero koło siedemdziesiątej, a nawet setnej strony. Szczerze mówiąc byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że Taylor, znana dotychczas z pisania harlequinów stworzyła tak barwną, wielowymiarową historię, a dodatkowo ma świetny styl. Książkę czyta się bardzo szybko, pędziłam przez kolejne strony i nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do końca. 

     Choć znalazłam też szczegóły, do których się przyczepię.
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o bohaterów. O ile postać Kate była od początku do końca prowadzona nienagannie, o tyle Ben w dalszym ciągu pozostał dla mnie zagadką. Brakowało mi nieco więcej opisów jego odczuć, tak naprawdę do końca nie wiemy co dzieje się w jego głowie, dlaczego „od tak” zmienia zdanie, czy podejmuje pewne decyzje ze względu na zmiany, które się w nim dokonują czy jedynie z wyrachowania, a to naprawdę ciekawa postać i chętnie zagłębiłabym się w jego psychikę. 
     Drugą rzeczą, która mnie nieco zirytowała było zakończenie. Autorka urwała akcję w kulminacyjnym momencie, co prawda rozumiem, że to sprytny zabieg mający zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejną część, niemniej jednak, nie należę do specjalnie cierpliwych osób i nie podoba mi się, że muszę tyle czekać, by dowiedzieć się jak rozwinie się sytuacja. Poza tym kilka kwestii zostało bez odpowiedzi, a przede wszystkim ta najważniejsza: skąd wzięły się tak sprzeczne wyobrażenia na temat wydarzeń sprzed blisko trzydziestu lat? Kto za tym stoi? I gdzie leży prawda? Mam co prawda swój typ, ale w całej powieści ten wątek był wyjątkowo skrupulatnie omijany. 

     Podsumowując: „Powrót do Daringham Hall” to niezwykle wciągająca powieść, pozwalająca czytelnikowi poczuć klimat pałaców angielskiej arystokracji. To historia o wielkim uczuciu i równie wielkim bólu jaki potrafi ono spowodować, a także o sekretach, które potrafią zniszczyć życie niejednego człowieka. Pokazuje jak wiele szczęścia potrafią dać człowiekowi porywy namiętności, ale również jakie niosą na sobą konsekwencje. Osobiście gorąco polecam ten tytuł wszystkim wielbicielom gatunku, bo naprawdę warto, ja sama nie mogę doczekać się kolejnej części.


Przeczytam tyle ile mam wzrostu: +2,5 cm.


Powrót do Daringham Hall [Kathryn Taylor]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
"Czy wspominałam, że Cię kocham"-Estelle Maskame

"Czy wspominałam, że Cię kocham"-Estelle Maskame


"Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować."
Tytuł: "Czy wspominałam, że Cię kocham"
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo:Feeria Young
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Data wydania: 21.10.2015r.
ISBN: 978-83-7229-514-9
Ilość stron: 403


     Nastał w końcu ten dzień, gdy również ja skusiłam się na osławioną już, gloryfikowaną przez niemal wszystkich znanych mi blogerów serię „Dimily”, a konkretnie jej pierwszy tom: „Czy wspominałam, że Cię kocham”. Przyznam szczerze: nie rozumiałam szumu, jaki zrobił się wokół tej książki od czasu jej premiery i gdyby nie to, że wygrałam ją w konkursie pewnie do tej pory nie zdecydowałabym się na jej lekturę. Jednak z biegiem czasu, czytając kolejne pozytywne recenzję zaczęłam interesować się tytułem, który zawładnął niemal całą blogosferą, chciałam zrozumieć fenomen powieści napisanej przez nastolatkę, o nastolatkach, na której punkcie oszalały dorosłe kobiety. I wiecie co? Nie zrozumiałam tego. Ale dołączyłam do grona czytelników absolutnie oczarowanych przez Estelle Maskame.

      Eden jest zwyczajną 16-latką. Od rozwodu rodziców mieszka z matką w Portland i ma olbrzymi żal do ojca, który od trzech lat nie utrzymuje z córką żadnego kontaktu. Jednak niespodziewanie mężczyzna zaprasza ją na wakacje do jego nowego domu do Los Angeles. 8 tygodni spędzonych w Mieście Aniołów to spełnienie marzeń dla nastolatki, pomijając jeden drobny szczegół: obecność ojca i jego nowej rodziny, kiedy Eden w końcu decyduje się przyjąć zaproszenie, szybko tego żałuje. Od pierwszej sekundy widać, że ciężko będzie im na nowo nawiązać porozumienie, lecz nie to jest największym problemem. Ella- macocha Eden ma bowiem trzech synów i ku olbrzymiemu zdziwieniu dziewczyny nie są to małe brzdące biegające po domu z grzechotką w ręku, a nastolatkowie. Największą uwagę zwraca na siebie Tyler- niepokorny siedemnastolatek, buntownik, który od pierwszego wrażenia robi na Eden jak najgorsze wrażenie, jednak to właśnie z nim i jego przyjaciółmi dziewczyna spędzi niezapomniane wakacje, wpadnie w wir szalonych imprez, złamie kolejne zasady i zakocha się. Tylko co zrobić, gdy jej wybrankiem zostaje... jej przyrodni brat i jednocześnie chłopak jej nowej przyjaciółki. Jak ukryć tak elektryzujące uczucie i czy relacja rozwijająca wbrew wszelkim konwenansom ma rację bytu? Przekonajcie się sami.

    Pierwsza rzeczy, o której nie mogę nie wspomnieć to okładka, zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, jest naprawdę klimatyczna w swojej prostocie.
     
     Zadziwiająco dobrze wykreowani są również bohaterowie.
Eden z racji tego, że jest jednocześnie narratorem powieści, poznajemy najlepiej. Jest zwyczajną dziewczyną, która przyleciała na wakacje do słynnego Los Angeles, zachłysnęła się atmosferą miejsca i ulega wpływom nowych przyjaciół robiąc kolejne głupoty, ale nie wyróżnia się pod tym względem na tle swoich rówieśników, za to jej zachowania wobec Tylera nie potrafię do końca zrozumieć. Jej wyrozumiałość chwilami graniczy z głupotą i nie odbiega tu specjalnie od innych bohaterek powieści obyczajowych. Zawsze zadziwia mnie, że kobiece postacie są pisane w tak irracjonalny sposób: wyrozumiałe do bólu, czekają w nieskończoność aż ich nieszczęsny wybranek wyszaleje się i wróci. Która normalna kobieta zachowuje się w taki sposób?
Co do Tylera, to od początku nie wzbudzał mojej sympatii, arogancki, egoistyczny cwaniak. Z każdą stroną coraz bardziej zgadzałam się ze stwierdzeniem głównej bohaterki, że: „To dupek”. A od siebie dodałabym jeszcze, że do dupek potrafiący wykorzystać sytuację. Choć muszę przyznać, że nawet mnie w pewnym momencie zaczął do siebie przekonywać i na koniec zaczęłam go naprawdę lubić, ale moim zdaniem, jak na takiego „twardziela” zdecydowanie za szybko odpuścił. Dużo bardziej przypadł mi do gustu Dean- porządny, odpowiedzialny, spokojny, choć z biegiem czasu stawał się w moich oczach piątym kołem u wozu.

     Książka jest absolutnie oderwana od rzeczywistości: z jednej strony mamy bogate amerykańskie dzieciaki bawiące się w najlepsze, a z drugiej strony, te same „dzieciaki” stają przed trudną do pokonania przeszkodą i o dziwo w ich postępowaniu rozum wygrywa z sercem. Uwierzycie? Bo mi było ciężko. Inną kwestią jest fakt, że nie potrafię do końca pojąć tego dramatu jaki ze swojego uczucia zrobili bohaterowie. Oczywiście, jest to sprzeczne ze wszelkimi normami, jednak argument, że są rodzeństwem kompletnie to mnie nie przemawia, bo nim nie są. Ich rodzice postanowili się związać, jednak Eden i Tylera nie łączą żadne więzy krwi, więc dla mnie osobiście wkradł się zupełnie zbędny patos. Sytuacja jest trudna, nawet bardzo, ale nie beznadzieja i chyba właśnie w tym miejscu najbardziej widać młody wiek autorki, gdyż każde wydarzenie opisane jest bardzo emocjonalnie, najdrobniejsza przeszkoda urasta do niewyobrażalnych rozmiarów.

     Myślałam, że  jeśli po skończeniu lektury odczekam chwilę z napisaniem recenzji rozjaśni mi się nieco w głowie, niestety tak się nie stało. Naprawdę nie potrafię pojąć fenomenu tej książki, ma w sobie wszystko to, co pozwoliłoby jej zostać najbardziej kiczowatą powieścią roku, a jednak tak się nie stało. Miliony kobiet pokochało tę historię i ja też! Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejna część. To niesamowite jak bardzo autorka potrafiła poruszyć czytelnika.

     Jedno jest pewne: Czy wspominałam, że Cię kocham” to zdecydowanie największe literackie zaskoczenie 2015 roku i mam nadzieję, że autorka, mimo młodego wieku wytrzyma tę presję i utrzyma ten sam, wysoki poziom w „Czy wspominałam, że Cię potrzebuję?”

Książka bierze udział w wyzwaniu: "Przeczytam tyle ile mam wzrostu"+2,7 cm.
Dimily Tom 1: Czy wspominałam, że Cię kocham? [Estelle Maskame]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...




zBLOGowani.pl

Copyright © 2014 Książkoholiczka94 , Blogger