"Czy wspominałam, że Cię kocham"-Estelle Maskame
"Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować."
Tytuł: "Czy wspominałam, że Cię kocham" Autor: Estelle Maskame Wydawnictwo:Feeria Young Tłumaczenie: Anna Dobrzańska Data wydania: 21.10.2015r. ISBN: 978-83-7229-514-9 Ilość stron: 403 |
Nastał w końcu ten dzień, gdy
również ja skusiłam się na osławioną już, gloryfikowaną przez
niemal wszystkich znanych mi blogerów serię „Dimily”, a
konkretnie jej pierwszy tom: „Czy wspominałam, że Cię kocham”.
Przyznam szczerze: nie rozumiałam szumu, jaki zrobił się wokół
tej książki od czasu jej premiery i gdyby nie to, że
wygrałam ją w konkursie pewnie do tej pory nie zdecydowałabym się
na jej lekturę. Jednak z biegiem czasu, czytając kolejne pozytywne
recenzję zaczęłam interesować się tytułem, który zawładnął
niemal całą blogosferą, chciałam zrozumieć fenomen powieści
napisanej przez nastolatkę, o nastolatkach, na której punkcie
oszalały dorosłe kobiety. I wiecie co? Nie zrozumiałam tego. Ale
dołączyłam do grona czytelników absolutnie oczarowanych przez
Estelle Maskame.
Eden jest zwyczajną 16-latką. Od
rozwodu rodziców mieszka z matką w Portland i ma olbrzymi żal do
ojca, który od trzech lat nie utrzymuje z córką żadnego kontaktu.
Jednak niespodziewanie mężczyzna zaprasza ją na wakacje do jego
nowego domu do Los Angeles. 8 tygodni spędzonych w Mieście Aniołów
to spełnienie marzeń dla nastolatki, pomijając jeden drobny
szczegół: obecność ojca i jego nowej rodziny, kiedy Eden w końcu
decyduje się przyjąć zaproszenie, szybko tego żałuje. Od pierwszej sekundy widać, że ciężko będzie im na nowo
nawiązać porozumienie, lecz nie to jest największym problemem.
Ella- macocha Eden ma bowiem trzech synów i ku olbrzymiemu
zdziwieniu dziewczyny nie są to małe brzdące biegające po domu z
grzechotką w ręku, a nastolatkowie. Największą uwagę zwraca na
siebie Tyler- niepokorny siedemnastolatek, buntownik, który od
pierwszego wrażenia robi na Eden jak najgorsze wrażenie, jednak to
właśnie z nim i jego przyjaciółmi dziewczyna spędzi
niezapomniane wakacje, wpadnie w wir szalonych imprez, złamie
kolejne zasady i zakocha się. Tylko co zrobić, gdy jej wybrankiem
zostaje... jej przyrodni brat i jednocześnie chłopak jej nowej
przyjaciółki. Jak ukryć tak elektryzujące uczucie i czy relacja
rozwijająca wbrew wszelkim konwenansom ma rację bytu? Przekonajcie
się sami.
Pierwsza rzeczy, o której nie mogę
nie wspomnieć to okładka, zakochałam się w niej od pierwszego
wejrzenia, jest naprawdę klimatyczna w swojej prostocie.
Zadziwiająco dobrze wykreowani są również
bohaterowie.
Eden z racji tego, że jest
jednocześnie narratorem powieści, poznajemy najlepiej. Jest
zwyczajną dziewczyną, która przyleciała na wakacje do słynnego
Los Angeles, zachłysnęła się atmosferą miejsca i ulega wpływom
nowych przyjaciół robiąc kolejne głupoty, ale nie wyróżnia się
pod tym względem na tle swoich rówieśników, za to jej zachowania
wobec Tylera nie potrafię do końca zrozumieć. Jej wyrozumiałość
chwilami graniczy z głupotą i nie odbiega tu specjalnie od innych
bohaterek powieści obyczajowych. Zawsze zadziwia mnie, że kobiece
postacie są pisane w tak irracjonalny sposób: wyrozumiałe do bólu, czekają w
nieskończoność aż ich nieszczęsny wybranek wyszaleje się i
wróci. Która normalna kobieta zachowuje się w taki sposób?
Co do Tylera, to od początku nie
wzbudzał mojej sympatii, arogancki, egoistyczny cwaniak. Z każdą
stroną coraz bardziej zgadzałam się ze stwierdzeniem głównej
bohaterki, że: „To dupek”. A od siebie dodałabym jeszcze, że
do dupek potrafiący wykorzystać sytuację. Choć muszę przyznać,
że nawet mnie w pewnym momencie zaczął do siebie przekonywać i na
koniec zaczęłam go naprawdę lubić, ale moim zdaniem, jak na
takiego „twardziela” zdecydowanie za szybko odpuścił. Dużo
bardziej przypadł mi do gustu Dean- porządny, odpowiedzialny,
spokojny, choć z biegiem czasu stawał się w moich oczach piątym
kołem u wozu.
Książka jest absolutnie
oderwana od rzeczywistości: z jednej strony mamy bogate amerykańskie
dzieciaki bawiące się w najlepsze, a z drugiej strony, te same
„dzieciaki” stają przed trudną do pokonania przeszkodą i o
dziwo w ich postępowaniu rozum wygrywa z sercem. Uwierzycie? Bo mi
było ciężko. Inną kwestią jest fakt, że nie potrafię do końca
pojąć tego dramatu jaki ze swojego uczucia zrobili bohaterowie.
Oczywiście, jest to sprzeczne ze wszelkimi normami, jednak argument,
że są rodzeństwem kompletnie to mnie nie przemawia, bo nim nie są.
Ich rodzice postanowili się związać, jednak Eden i Tylera nie
łączą żadne więzy krwi, więc dla mnie osobiście wkradł się zupełnie
zbędny patos. Sytuacja jest trudna, nawet bardzo, ale nie
beznadzieja i chyba właśnie w tym miejscu najbardziej widać młody
wiek autorki, gdyż każde wydarzenie opisane jest bardzo
emocjonalnie, najdrobniejsza przeszkoda urasta do niewyobrażalnych
rozmiarów.
Myślałam, że jeśli po skończeniu
lektury odczekam chwilę z napisaniem recenzji rozjaśni mi się
nieco w głowie, niestety tak się nie stało. Naprawdę nie potrafię
pojąć fenomenu tej książki, ma w sobie wszystko to, co pozwoliłoby
jej zostać najbardziej kiczowatą powieścią roku, a jednak tak się
nie stało. Miliony kobiet pokochało tę historię i ja też! Już
nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejna część. To niesamowite jak bardzo autorka potrafiła poruszyć czytelnika.
Jedno jest pewne: Czy wspominałam, że
Cię kocham” to zdecydowanie największe literackie zaskoczenie
2015 roku i mam nadzieję, że autorka, mimo młodego wieku wytrzyma
tę presję i utrzyma ten sam, wysoki poziom w „Czy wspominałam,
że Cię potrzebuję?”
Książka bierze udział w wyzwaniu: "Przeczytam tyle ile mam wzrostu"+2,7 cm.
Nie posądziłabym cię o tę książkę ;) mi sie bardzo podobała mimo wielkiego kiczuc i lekkości, lubię takie pozycje.
OdpowiedzUsuńja też bym siebie o to nie posądzała, ale jak pisałam w recenzji: przeczytałam ją, by zrozumieć ten fenomen, nie zrozumiałam go do tej pory, ale książkę pokochałam;)
UsuńMoże i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco i chyba się skusimy i my :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Polecam;)
UsuńUwielbiam tę książkę. Cieszę się, że niedługo kolejna część.
OdpowiedzUsuńteż nie mogę się doczekać;)
UsuńCieszę się, że mimo ''zgrzytów'', o których wspomniałaś, ogólnie książka zdobyła Twoje serce. Ja osobiście jestem wielką fanką tej serii.
OdpowiedzUsuńJa też zakochałam się w tej książce, choć sama się sobie dziwię, bo wydawało mi się, że kompletnie nie jest w mim stylu, a jednak;)
UsuńTo nie do końca mój klimat, ale jakoś tak ciągle czytam o tej książce i sama nabieram ochoty na jej lekturę.
OdpowiedzUsuńJa też byłam przekonana, że to nie mój klimat, a pochłonęłam ją jeden wieczór i chciałam więcej;)
UsuńOkładką bardzo przypomina serię "Jeśli zostanę" Gayle Forman. Ciekawa fabuła, coś mi się obiło o uszy. Nie wiem, ile części ma ta seria, ale po takiej recenzji przeczytałabym nawet 20 :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post - podsumowanie czytelnicze oraz ranking,
Przerwa na książkę
Faktycznie okładki są w podobnym stylu:) Cieszę się, że Cię zachęciłam. Jest zaplanowana na trylogię, jednak póki co ukazał się dopiero pierwszy tom, kolejny ma premierę z tego co pamiętam 2.03.2016 ;)
UsuńMam w planach tę książkę. Zbiera całkiem dobre recenzje w sieci.
OdpowiedzUsuńTo prawda, prawie wszyscy się nią zachwycają;)
UsuńPlanuję ją przeczytać podczas ferii.
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
Polecam;)
UsuńW pewnej chwili pomyślałam, że książka Ci się nie spodobała. Ale widzę, że bez zaskoczenia - jej fenomen przekonał i Ciebie. Zazdroszczę Ci, że masz ją już za sobą. Tez planuję jej poznanie.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, które mają w sobie wszystko to, co pozwoliłoby być im kompletnym badziewiem, a jednak człowiek odpływa przy nich bez pamięci i nie może oderwać się od tej historii, ja już czekam na drugą część:D
Usuńjeśli oni nie byli spokrewnieni... to co się zastanawiali? :D to, że ich rodzice się ekhm, ale skoro są tylko związani tym, a nie krwią to nie widzę przeciwwskazań - gorzej mieli bohaterowie Cienia wiatru :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też nie rozumiem tego zamieszania, podobnie jak nie rozumiem dlaczego nazywa się ich rodzeństwem przyrodnim. Jasne sytuacja nie jest super komfortowa, ale bez przesady, nie jest też tak dramatyczna:D
Usuńtzn. przyrodnim to jeszcze... jak ktoś się uprze :D Ale oni w ogóle nie są rodzeństwem :D
UsuńNo właśnie dlatego nie rozumiem tego zamieszania;)
UsuńCiekawe, ciekawe. Na szczęście będę miała okazję się przekonać, czy i moje serce skradnie seria Dimily, bo zapisałam się na Book Tour u Cyrysi. Z jednej strony fascynuje mnie historia miłości tego rodzeństwa - nie rodzeństwa, ale z drugiej przeraża trochę wiek autorki i może trochę wspominana przez niektórych kiczowatość. Pożyjemy, zobaczymy, a Twoja recenzja - świetna, naprawdę. :-)
OdpowiedzUsuńMnie wiek autorki też początkowo zniechęcał, ale poza chwilami zbyt emocjonalnych opisów nie widać wcale, że jest tak młoda;)
UsuńJa swój egzemplarz też mam od Cyrysi, z tym że ja go wygrałam w konkursie;)
Ja nie przepadam za tego typu książkami, wolę jakieś zagadki i kryminały :D Ale być może w tym roku przekonam się do tego typu powieści :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/
Ja na ogół też, więc nawet nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba;)
UsuńKu mojemu zdziwieniu książka jest jedną z moich ulubionych, przeczytanych w 2015 r. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka była ogromnym zaskoczeniem;)
UsuńTo jedna z moich ulubionych lektur :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Nie dziwie się;) Moja też;)
UsuńTo bez wątpienia jedna z najlepszych książek młodzieżowych jakie przeczytałam w ostatnim czasie <3
OdpowiedzUsuńJa też, choć muszę przyznać, że czytałam bardzo mało takich książek;)
UsuńWpadlam gdzies kiedys w internecie na te ksiazke ale niestety nie zapisalam tytulu, potem wszedzie jej szukalam i nie moglam znaleźć.. Wiec ciesze sie ogromne ze tu do ciebie trafilam bo czy wspomnialam ze cie kocham wydaje sie byc idealna ksiazkai lekka ksiazka dla mnie i jestem ciekawa czy i ja oszaleje na jej punkcie, zrozumiem jej fenomen i ja pokocham. :pp Boje sie tylko tej kiczowatosci troszke o ktorej piszesz.. . ale jesli chodzi o to ze autorka wyolbrzymiala kazde najdrobniejsze uczucie to mi to raczej nie bedzie przeszkadzalo .akurat mam 16 lat wiec wiadomo ze w tym wieku wszystko odbiera sie bardziej emocjonalnie i bardziej wszystko przeżywa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że pomogłam;) A co do książki, jeśli lubisz taką tematykę to jestem przekonana, że ją pokochasz, ja sama bardzo rzadko czytałam powieści w stylu young adults, a mimo wszystko tę książkę pokochałam;) Koniecznie daj znać jak ją przeczytasz;) Jestem ciekawa jak odbierzesz ją jako osoba, będąca rówieśniczką bohaterów;)
UsuńOj rodziną to oni nie są ^^ Szumu trochę zrobili za nadto ;D
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja miałam takie same odczucia przez całą lekturę, więc nie wiem czemu takie zamieszanie zrobili:D
UsuńNiezbyt mi się podoba, ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Księgarz Cmentarny
ja polecam;)
Usuń