"Tylko martwi nie kłamią"- Katarzyna Bonda

„... największym wrogiem człowieka są jego własne emocje”

Tytuł: "Tylko martwi nie kłamią"
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 30.09.2015r.
ISBN: 978-83-287-0169-4
Ilość stron: 603

     Ostatnio o Katarzynie Bondzie znów zrobiło się głośno, a to za sprawą otrzymanej przez nią nagrody- Bestseller Roku, a to ze względu na planowaną na ten rok premierę „Lampionów”. Tak czy siak, wszyscy wielbiciele kryminałów mówią obecnie o serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej". Ja sama, może trochę z przekory, sięgnęłam po cykl z Hubertem Meyerem. Moje zdanie na temat „Sprawy Niny Frank” już znacie, a jeśli nie, to zapraszam do zapoznania się z recenzją >klik<. Dziś natomiast słów kilka, o drugiej części przygód profilera tj. „Tylko martwi nie kłamią”.



     Tym razem nasz charyzmatyczny i niezwykle utalentowany profiler musi rozwikłać zagadkę śmierci śmieciowego barona, którego ciało znaleziono w jednej z katowickich kamienic. Początkowo wszystkie poszlaki wskazują na biznesowe porachunki, jednak Meyer nie jest przekonany do takiej wersji wydarzeń. Wkrótce okazuje się, że sprawa ma związek z morderstwem sprzed siedemnastu lat, kiedy to w tej samej kamiennicy został zabity pewien zamożny mężczyzna.
Jednak powiązanie tych dwóch spraw jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Pojawiają się kolejne wątki, poszlaki i niechlubni bohaterowie historii, z których każdy ma swoją własną prawdę, a Hubert wraz z prowadzącym śledztwo Szerszeniem i piękną panią prokurator-Weroniką, muszą ustalić, co tak naprawdę wydarzyło się prawie dwie dekady temu i jaki ma to wpływ na teraźniejszość, co okazuje się nie lada wyzwaniem, bo mimo upływu lat, emocje uczestników tamtych wydarzeń wcale nie opadły, a potencjalnych morderców jest więcej niż ofiar.


     Jeśli regularnie odwiedzacie mojego bloga, to zapewne pamiętacie, że od początku podchodziłam do autorki nieco nieufnie, zadziwił mnie ten wszechobecny zachwyt nad jej twórczością, ale jednocześnie bałam się kolejnego rozczarowania, jak to często bywa w przypadku pisarzy znajdujących się obecnie na świeczniku, bo niestety bardzo często popularność wiąże się nie tylko z umiejętnościami ale przede wszystkim z dobrym PR-em. Jednak Bonda po raz kolejny udowodniła, że potrafi. Potrafi stworzyć świetną wciągającą intrygę, a przy tym ma bardzo dobry warsztat.

Chwilami twórczość Katarzyny Bondy kojarzy mi się z książkami Camilli Lackberg. Podobnie jak skandynawska autorka, tak i Polka łączy w swoich powieściach wątek kryminalny z obyczajowym, co daje nam niezwykle udaną kombinację.



     Skoro o wątku obyczajowym mowa, to kilka słów o tym, co poza toczącym się śledztwem dzieje się w życiu Huberta Meyera. Jeśli czytaliście „Sprawę Niny Frank”, zapewne pamiętacie, że Hubert znajdował się na życiowym zakręcie, rozwodził się z żoną i tak naprawdę żył tylko pracą. Obecnie w nasz ulubiony profiler w dalszym ciągu poświęca się bez reszty pracy, ale okazuje się, że ma też „jakieś” życie poza nią. Ułożyły się jego relacje z byłą żoną, a mężczyzna ponownie się ożenił, tym razem z Kingą-swoją miłością z lat młodzieńczych. Niestety na tym sielanka się kończy, gdyż żona Meyera okazuje się być śmiertelnie chora, a jako że dla kobiety największą wartością jest nauka, odmawia leczenia i staje się żywym obiektem badawczym naukowców w Ameryce. Mimo dzielącej ich odległości Hubert pozostaje wierny żonie, choć zdaje sobie sprawę, że chyba bardziej niż miłość łączy ich już lojalność. Sytuacja zmienia się, gdy na swojej drodze spotyka piękną i silną Weronikę. Pani prokurator działa na wyobraźnię mężczyzny i budzi w nim uczucia, o których istnienie nawet siebie nie podejrzewał. Jednak czy ich znajomość wyjdzie poza ramy zawodowe czy też zostanie jedynie w sferze fantazji? Tego Wam nie zdradzę. Jedno jest pewne: Jak to u Bondy bywa, z pewnością będzie nieprzewidywalnie.



     Na uwagę zasługuje również styl autorki. Katarzyna Bonda bardzo sprawnie operuje językiem, ma lekkie pióro a każde zdanie jest dopracowane i właśnie w jej książkach widać, jak ważne jest szlifowanie własnych umiejętności.



   Mam tylko jeden problem z twórczością Bondy- zakończenia. Nie podobało mi się zakończenie „Sprawy Niny Frank” i przy „Tylko martwi nie kłamią” również czuję pewien zgrzyt.

Pierwszą kwestią jest epilog „Sprawy...”, który ma się nijak do „Tylko martwi nie kłamią” gdyż w tej części nie ma ani słowa nawiązania do zakończenia poprzedniego tomu, co według mnie jest pewną niekonsekwencją i upewnia mnie w przekonaniu, że wspomniany epilog był przekombinowany i według mnie niepotrzebny. Jeśli zaś chodzi o zakończenie „Tylko martwi nie kłamią” ciężko powiedzieć by było dobre lub złe. Jest nieprzewidywalne. Rozwiązanie sprawy przerosło moje najśmielsze oczekiwania i naprawdę nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł w trakcie lektury rozwikłać tę zagadkę, ale jeśli chodzi o relację na linii Hubert-Weronika jestem nieco zawiedziona, ale cóż, chyba pora przywyknąć, że wątki osobiste w powieściach Bondy są nieco niekonwencjonalne.



„Tylko martwi nie kłamią” to kawał dobrego kryminału, autorka wciąga czytelnika w zawiłą intrygę, wodzi za nos, ujawnia kolejne szczegóły, a kiedy wydaje Ci się, że już wiesz, że potrafisz rozwiązać tę sprawę, pojawia się nowy wątek i okazuje się, że całą swoją teorię na temat mordercy możesz wyrzucić do kosza, bo ona jest zawsze krok przed Tobą. Natomiast aspekt obyczajowy sprawia, że bohaterowie stają się bardziej ludzcy. Bonda po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i udowodniła, że Polska kryminałem stoi. Polecam absolutnie wszystkim fanom gatunku, a ja sama już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po „Florystkę”.

Za egzemplarz dziękuję Business&Culture
http://businessandculture.pl


Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska
oraz
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,8 cm.)


Tylko martwi nie kłamią [Katarzyna Bonda]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, za Twoją wizytę. Zostaw ślad swojej obecności...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...




zBLOGowani.pl

Copyright © 2014 Książkoholiczka94 , Blogger