"Zgodne małżeństwo- Aleksandra Tyl

"Zgodne małżeństwo- Aleksandra Tyl


     Lubicie komedie? Sama chętnie oglądam je w towarzystwie, ale przyznam szczerze, że obcy jest mi gatunek "komedii antyromantycznej". Co prawda kilka, podobnie zapowiadanych, już w życiu widziałam, jednak zazwyczaj opierały się na motywie "od nienawiści do miłości jeden krok", więc był raczej mniej "anty", bardziej "romantyczne". Tak więc na moje, mało-wytrawne oko kinomana wyróżniam trzy rodzaje komedii:
1. romantyczne: czyli wszyscy wiemy jakie- on, ona, big love i kilka zabawnych tekstów pomiędzy.
2. humor wysokich lotów: filmy z założenia nieco mądrzejsze od komedii romantycznych, mające jakąś konkretniejszą fabułę i bazujące na bardziej wyrafinowanym poczuciu humoru- "na poziomie", często uznawane za komedie dla snobów.
3. Tak głupie, że aż śmieszne- czyli bazujące na absolutnie najniższych instynktach filmy, często pełne seksistowskich, szowinistycznych "żarcików", przy których przeciętnej inteligencji widza przechodzi dreszcz zażenowania, aczkolwiek nadal chętnie kręcone przez Amerykanów i jeszcze chętniej oglądane przez Polaków.      

    Co prawda mój roboczy podział tyczy się głównie kinematografii, jednak myślę, że spokojnie można odnieść go również do literatury, więc po zapowiedziach "antyromantycznej komedii" chętnie wzięłam się za lekturę, ciekawa tego, co mnie czeka. Lekturę zdążyłam już skończyć i szczerze? Wiem jeszcze mniej niż przed jej rozpoczęciem.

Ale od początku...

    Joanna i Jacek- pozornie zgodne, szczęśliwe małżeństwo z dwudziestoletnim stażem. No właśnie. "Pozornie". Po wspólnie spędzonych dwóch dekadach motylki w brzuchu zastąpiła monotonia, emocje już dawno opadły, a wspólnych tematów i pasji-brak. W pewnym momencie obydwojgu zaczyna ciążyć rutyna dnia codziennego i pragną zmian w swoim życiu- zwłaszcza Jacek, który nieuchronnie zbliżając się do pięćdziesiątki, zaczyna marzyć o nowym życiu z... nową kobietą. Mężczyzna szybko zaczyna działać i nawet trafia na potencjalną kochankę, jednak plany mają to do siebie, że lubią się krzyżować i tym razem również nie wszystko wychodzi tak, jak wymarzył sobie nasz amant, zwłaszcza że Joanna zaczyna zauważać podejrzane zachowanie męża i sama postanawia wprowadzić w życie swój plan. Do czego jest zdolna znudzona życiem i sobą wzajemnie para pięćdziesięciolatków? O tym musicie przekonać się sami.

    Twórczość Aleksandry Tyl poznałam przy okazji serii "Cztery pory roku" i wówczas bardzo przypadł mi do gustu jej lekki styl i zabawna fabuła i szczerze mówiąc, po cichu liczyłam, że "Zgodne małżeństwo" będzie utrzymane w podobnym klimacie i wydaje mi się, że taki też był plan autorki, jednak po drodze coś poszło nie tak...
    Sam pomysł na książkę wydaje się całkiem ciekawy: Dwoje małżonków, wpada jednocześnie na podobny pomysł i w tajemnicy przed drugą stroną, próbuje zrealizować swój plan, a że przy okazji żadne z nich nie wydaje się być przesadnie rozgarnięte, więc działają w dość niekonwencjonalny sposób i ostatecznie powodują więcej szkody niż pożytku. 

    Niestety mam wrażenie, że autorka trochę przekombinowała i przekroczyła cienką granicę między czymś zabawnym a żenującym, bo o ile część wątków była naprawdę zabawna, o tyle inne były mocno przesadzone. Osobiście podczas lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autorka zainspirowała się kinematografią, dla mnie to trochę połączenie "Pan i Pani Smith" z "Głupi i głupszy" i nie jest to najszczęśliwsze połączenie. 

    To, co czym najbardziej broni się "Zgodne małżeństwo" to styl. Aleksandra Tyl ma naprawdę dobry warsztat. Pisze lekko, przyjemnie i mimo wszystkich głupot zawartych w kolejnych rozdziałach, książkę czyta się naprawdę szybko.

    "Zgodne małżeństwo" to książka, z którą mam olbrzymi problem: Z jednej strony ciekawy pomysł, lekki styl i momentami naprawdę zabawna fabuła, z drugiej zaś przerysowane wątki wywołujące zażenowanie czytelnika. Chyba właśnie to jest największym problemem tej książki, że całość jest bardzo niespójna. Mam wrażenie, że autorka do samego końca nie zdecydowała się, jaką formę ma mieć jej powieść i błądziła gdzieś między realistycznie osadzoną komedią romantyczną a kompletnie absurdalnym humorem. Cóż, nie zawsze "inne" oznacza "lepsze", myślę, że gdyby autorka zachowała swój styl z "czterech pór roku" efekt finalny byłby znacznie lepszy. Niestety tym razem Aleksandra Tyl zdecydowanie przekombinowała i ostatecznie wygląda to jak średnioudany debiut kogoś, kto jeszcze sam do końca nie ma na siebie pomysłu. Wielka szkoda, bo dla mnie to zdecydowanie niewykorzystany potencjał.

        

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...




zBLOGowani.pl

Copyright © 2014 Książkoholiczka94 , Blogger