"Wypadek"- Chris Pavone
"Nie jesteś ofiarą, jeśli sam sprowadzasz na siebie nieszczęście..."
Tytuł: "Wypadek" Autor: Chris Pavone Wydawnictwo: MUZA Tłumaczenie:Paweł Wolak Data premiery: 21.10.2015r. ISBN: 978-83-287-002-4 Ilość stron: 495 |
Jak to możliwe, że moralność (lub
jej brak) jednego człowieka wpływa na losy dziesiątek o ile nie
setek ludzi, a kolejne miliony żyją przez to w zakłamanej
rzeczywistości? Okazuje się, że wystarczy być potentatem jakiegoś
koncernu, mieć odpowiednie znajomości na całym świecie i zbierać
haki na niemal każdą napotkaną osobę, a wtedy świat będzie
leżał u naszych stóp. Taki właśnie jest Charlie Wolfe-właściciel
kilku telewizji komercyjnych i portali internetowych na całym
świecie. Jednak i on ma swoje nie niechlubne tajemnice z przeszłości
i zrobi wszystko by na jego wizerunku nie pojawiła się żadna rysa.
Na jego nieszczęście jeden z jego tak zwanych przyjaciół ma dość
i postanawia napisać prawdziwą, nieautoryzowaną biografię
Wolfe'a, a ukończenie książki będzie dopiero początkiem
problemów, gdyż na każdym, kto zapoznał się z treścią ciąży
wyrok śmierci. Kiedy manuskrypt otrzymuje agentka literacka Isabel
Reed postanawia stoczyć tę nierówną walkę i wydać biografię,
ale Wolfe nie podda się tak łatwo, zwłaszcza, że ma już
niejednego trupa w szafie.
Znacie to uczucie ekscytacji, gdy
czytając zapowiedź książki macie nadzieję, że właśnie
odkryliście kolejną perełkę i nie możecie się doczekać aż
zatracicie się w lekturze? Jeśli tak to zapewne wiecie też, jak wielkie
potrafią wyniknąć z tego rozczarowania i tak właśnie stało się
w tym przypadku.
„Wypadek” zapowiadał się na
naprawdę ciekawy, trzymający w napięciu thriller, niestety
rzeczywistość okazała się zgoła inna.
Pierwsze co poraziło mnie już na
wstępie to narracja: trzecioosobowa w czasie teraźniejszym. Ciągle
zastanawiam się dlaczego autorzy decydują się na stosowanie czasu
teraźniejszego, który w mojej opinii bardzo utrudnia czytanie i
nadal nie potrafię tego zrozumieć.
Inną kwestią jest pojawienie się
wielu stron, z których punktu widzenia poznajemy historię co
sprawia, że akcja się niemiłosiernie wlecze, a znaczną część
stanowią opisy ucieczki i pościgu, co moim zdaniem można było
ograniczyć do relacji tylko z jednej strony.
Bardzo ciężko było mi się wciągnąć
w akcję, znudzona przerzucałam kolejne strony i z bólem serca
muszę przyznać, że z utęsknieniem czekałam na koniec lektury.
Dopiero w połowie książka zaczęła mnie w miarę interesować, a
najciekawsze było ostatnie sto stron, kiedy to zadziałał efekt
kumulacji i całość nabrała odpowiedniego charakteru, żałuję,
że autor nie pociągnął tej historii dalej, gdyż zakończenie
zostawił tak naprawdę otwarte, chyba że pojawi się kontynuacja,
wtedy taki zabieg miałby sens.
Prawdę mówiąc, po lekturze „Wypadku”
jest mi przykro, bo pomysł na książkę był naprawdę dobry i
oryginalny, gdyby akcja była lepiej zbudowana, to mógłby być
prawdziwy hit, niestety autor nie udźwignął tego tematu, nie
potrafił porwać czytelnika, powieść ma w sobie mnóstwo
niewykorzystanego, ba, zmarnowanego potencjału i niestety najlepiej
sprawdzi się dla kogoś, kto ma problemy z zasypianiem, bo potrafi
znużyć w zaledwie kilka minut...
Za egzemplarz dziękuję Business&Culture
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu (+3,1 cm.)
oraz
Czytam opasłe tomiska.