Każdy koniec jest nowym początkiem

Moi drodzy, 

styczeń to często miesiąc zmian i nowych otwarć.
Po długim czasie rozważań i bicia się myślami podjęłam decyzję o zamknięciu bloga. 

Mam wrażenie, że ten format już się wyczerpał. Nie czuję chęci pisania, wręcz przeciwnie- pisanie długich, pełnych recenzji stało się przymusem, a tak nigdy być nie powinno. 

Nadal będę aktywna w sieci i będę dzieliła się z wami moimi przemyśleniami na temat przeczytanych książek, ale będzie to w innej- krótszej formie.  

Zapraszam was serdecznie na mojego Instagrama: 

https://www.instagram.com/ksiazkoholiczka94/

który od teraz  będzie główną platformą kontaktu z wami i tam będą pojawiały się wszystkie recenzje.


Do zobaczenia!

"Wszystkie winy mojej matki"- M.M. Perr

"Wszystkie winy mojej matki"- M.M. Perr

 


Gdy Gabriela odbiera niespodziewany telefon od ciotki, z informacją o chorobie swojej matki, nie spodziewa się nawet, że od teraz jej życie wywróci się do góry nogami. Od lat nie utrzymywała kontaktu ze swoją rodziną. Po zniknięciu ojca dziewczyny, jej matka- wielka artystka Zu zaczęła "umierać za życia" i zdawała się nie zauważać córki, która jak nigdy potrzebowała wówczas jej opieki. Powrót do rodzinnego Krakowa staje się dla Gabrieli niezwykle trudny, a widok domu, w którym się wychowała- łamie jej serce. Czy po tak długiej rozłące i przy narastających latami wzajemnych pretensjach i żalach kobiety dojdą do porozumienia i naprawią rodzinną więź? I jak na ich losy wpłynie skrywana od lat tajemnica? Cóż... tego tradycyjnie już dowiecie się z lektury :)

Relacje rodzinne- motyw znany jak świat i równie chętnie wykorzystywany w literaturze czy kinematografii. Każdy z nas ma swoje, mniej lub bardziej zawiłe relacje z bliskimi, dlatego motyw ten od lat elektryzuje czytelników i chyba już zawsze będzie w pewien sposób przyciągał. Na tym właśnie, w dużej mierze opiera się fabuła najnowszej powieści M.M. Perr o jakże znamiennym tytule "Wszystkie winy mojej matki"

Autorka, znana dotychczas z kryminałów, również tym razem nie powstrzymała się od zawarcia w powieści pewnego mrocznego wątku, który przez cały czas rzutuje na życie głównej bohaterki i jej rodziny, choć muszę przyznać, że byłam nieco rozczarowana jego rozwiązaniem, bo był dla mnie dość przewidywalny.

Osobiście bardzo podobał mi się wątek relacji, który autorka wyjątkowo zgrabnie wykreowała. Warto dodać, że nie jest to jedynie więź matki z córką. Książka pełna jest trudnych relacji: siostrzanych, rodzicielskich czy małżeńskich i wynikających z nich problemów w życiu prywatnym bohaterów.

Wszystkie winy mojej matki” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale z pewnością nie ostatnie, bo, mimo że motyw tajemnicy sprzed lat nie przypadł mi szczególnie do gustu i był według mnie zbyt przewidywalny, to  jestem bardzo ciekawa, jak prezentuje się kryminale oblicze M.M. Perr, ponieważ we "Wszystkich winach mojej matki" autorka stworzyła niezwykle klimatyczną, wielowątkową historię, pełną prawdziwych emocji. Wiele uwagi poświęca relacjom międzyludzkim, ale nie jest to jedyny motyw powieści. To również, a może przede wszystkim, książka o mierzeniu się z samym sobą i z własnymi demonami, o emocjach, które nami szargają, pełna bólu, tęsknoty i samotności, ale również wzruszeń i wiary w lepsze jutro. To powieść, jakiej dawno nie czytałam: opowiada o kwestiach istotnych i poważnych w niezwykle lekki, przystępny sposób. Zdecydowanie warto poświecić wieczór czy dwa na tę lekturę.

 

Tytuł: "Wszystkie winy mojej matki"
Autor: M.M. Perr
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 17.08.2023 r.
ISBN: 9788367173537




"Glatz"- Tomasz Duszyński

"Glatz"- Tomasz Duszyński

 


    
W ostatnim czasie miłością wielką i absolutną pokochałam Kłodzko. "Zwykłe-niezwykle" miejsce z bogatą historią i niepowtarzalnym klimatem, sprawia, że spacerując malowniczymi uliczkami, mijając kolejne renesansowe kamienice, człowiek potrafi naprawdę "złapać oddech" i wyciszyć umysł. I to właśnie wizyta w mieście nad Młynówką zainspirowała mnie, do zapoznania się z kłodzką serią "Glatz".

    Tomasza Duszyńskiego-autora serii- możecie znać z szeregu różnorakich działalności; był dziennikarzem radiowym (m.in. w RMF FM), scenarzystą gier, autorem powieści fantasy, opowiadań dla dzieci i regionalnych publikacji historycznych, jednak mnie zaintrygowała czterotomowa seria kryminałów historycznych "Glatz" i to właśnie pierwszy z jej tomów, chciałabym wam dziś przedstawić. 

    Akcja powieści przenosi nas do roku 1920, kiedy to Kłodzko znajduje się pod panowaniem Prus. W mieście jeszcze pobrzmiewają echa niedawno zakończonej wojny, gdy dochodzi do kolejnej tragedii; na moście św. Jana zostają znalezione okaleczone zwłoki. Szybko wychodzi na jaw, że ledwie kilka dni wcześniej zastrzelono wysokiej rangi oficera. W mieście zaczyna panować popłoch, a  wszyscy zadają sobie pytanie: czy oba morderstwa są ze sobą powiązane?  Powszechne poruszenie budzi również pojawienie się tajemniczego i dość kontrowersyjnego kapitana Wilhelma Kleina, który, specjalnie do pomocy przy rozwiązaniu sprawy, został sprowadzony z Berlina.

    W ostatnim czasie sporą popularnością cieszą się powieści "retro", osadzone w konkretnej przestrzeni historycznej. Na każdym kroku możemy trafić na powieści "inspirowane" literaturą obozową, średniowieczne romanse i historie zakazanej miłości bohaterów znajdujących się po przeciwnych stronach barykady. Nie brakuje również kryminałów retro. Szczerze mówiąc, żaden z tych gatunków nie należy do moich ulubionych i książka musi wyjątkowo przykuć moją uwagę, bym zdecydowała się na jej lekturę. Tak też było w przypadku "Glatz". Lubię czytać powieści, którym akcja osadzona jest w znanych mi miejscach. Spacer uliczkami, które na kartach książek przemierzali bohaterowie zawsze ma w sobie pewną magię, dlatego też, jadać do Kłodzka zapakowałam książkę do walizki i pochłonęłam w czasie kilkudniowego urlopu.

    To co już na początku rzuca się w oczy to bardzo plastyczny język i lekkość z jaką autor wplata do powieści wątki historyczne. Widać, że jako regionalista posiada ogromną wiedzę o miejscach, w których osadził akcję, jednak nie próbuje przytłoczyć czytelnika ogromem faktów, co osobiście bardzo cenię, bo nie sztuką jest "pochwalić się" całą swoją wiedzą, sztuką jest wyselekcjonować informacje tak, by jak najwięcej z nich zostało w głowie odbiorcy, jednocześnie nie męcząc go nadmiarem faktów.  

    Bardzo przypadła mi do gustu tematyka powieści. Całość opiera się na wątku kryminalnym, który jest podstawą powieści, ale w międzyczasie pojawiają się również nawiązania do symboli i rytuałów, co zawsze stanowi ciekawe uzupełnienie fabuły.
    Na uwagę zasługują również bohaterowie, których kreacja jest pierwszorzędna- zwłaszcza postać Kleina skradła moje serce- niezwykle tajemniczy, momentami wręcz mroczny bohater z bagażem ciężkich, życiowych doświadczeń. Inteligentny, charakterny, a przy tym obdarzony niezwykłą intuicją- ma absolutnie wszystko, co powinien mieć rasowy detektyw.

    "Glatz" było moim pierwszym, ale z pewnością-nie ostatnim spotkaniem z twórczością Tomasza Duszyńskiego. Autor zachwycił mnie swoim warsztatem literackim. "Glatz" to niebanalna, tajemnicza, nieco mroczna a przy tym niezwykle klimatyczna powieść, która naprawdę urzeka czytelnika, a wciągająca historia, pełna mylnych tropów i zaskakujących zwrotów akcji trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, nie dając o sobie zapomnieć nawet po zakończeniu lektury. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom gatunku, a ja wkrótce sięgam po drugi tom. 


Tytuł: Glatz
Autor: Tomasz Duszyński
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Data premiery: 24.04.2019 r.
Ilość stron: 408
ISBN: 9788381291903

"Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej"- Linda Polman

"Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej"- Linda Polman

 "W loterii, w której stawką jest łaska ofiarodawców i organizacji humanitarnych, ofiary muszą starać się odróżnić od innych, konkurencyjnych ofiar."


    Zastanawialiście się kiedyś, jak działa pomoc humanitarna? W jaki sposób selekcjonowane są najbardziej potrzebujące ofiary? Kto i na jakiej podstawie podejmuje decyzje o rodzaju i ilości niezbędnej w danym przypadku pomocy i w którym momencie ta pomoc się kończy? Ja- muszę przyznać szczerze- nie. Kompletnie przerastało to moje zdolności pojmowania świata i nie byłam w stanie wyobrazić sobie, w taki sposób organizuje się akcje humanitarne na odległych, często ogarniętych działaniami wojennymi terenach. Oczywistym było dla mnie, że zwyczajnie są "mądrzejsi" ode mnie w tym temacie, którzy otrzymują wpłacone przez darczyńców pieniądze i wiedzą dokładnie, jak je rozdysponować, by możliwie najmniejszym kosztem pomóc jak największej liczbie potrzebujących. Dopiero po przeczytaniu "Karawany kryzysu" zrozumiałam, jak wielka była moja naiwność...

Linda Polman jest holenderską dziennikarką, autorką reportaży, tekstów publicystycznych i analiz poświęconych międzynarodowym interwencjom wojskowym oraz pomocy humanitarnej. Była korespondentką w Afganistanie, na Haiti oraz Afryce, dzięki czemu, na własne oczy mogła przekonać się, jak działają organizacje humanitarne.

Początkowo, patrząc na okładkę, raził mnie tytuł, wydawał mi się bardzo bezduszny i nieprzystający do tak ważnego tematu. Cóż, szybko okazało się, w jak wielkim byłam błędzie. Autorka dość szybko nawiązuje do tytułu swojego reportażu i muszę powiedzieć jedno: jest trafiony w stu procentach. Do tej pory, wyobraźnia podsuwa mi obraz karawany różnorakich organizacji pomocowych, przemieszczającej się z miejsca na miejsce, w zależności od tego, który kryzys humanitarny aktualnie ma lepszy PR. A nie zapominajmy, że za każdą organizacją, stoją ludzie- nie tylko wolontariusze, ale przede wszystkim etatowi pracownicy, dla których pomaganie innym stanowi podstawowe źródło utrzymania. I oczywistym jest, że każdy musi z czegoś żyć i jeśli jego pełnowymiarową pracą jest niesienie pomocy ofiarom kryzysu, to musi otrzymać za tę pracę wynagrodzenie. Otwarte pozostaje tylko pytanie: na ile moralne jest przeznaczanie znacznej części (o ile nie większości) środków zebranych od ofiarodawców, na komfortowe biura, samochody służbowe i naprawdę dobre wynagrodzenia, o czym również wspomina autorka:

"Pensje wypłacane co miesiąc, dniówki oraz dodatki za trudne warunki sprawiają, że praca w nobliwej branży pomocy humanitarnej jest nader atrakcyjna. Restauracje, boiska do squasha i tenisa oraz pola golfowe, mieszczące się w różnych przestrzeniach humanitarnych, często zostają odbudowane wcześniej niż doszczętnie zbombardowane szkoły i szpitale."

Każdy kolejny rozdział, uświadamiał mi, jak niezwykle wyrachowany jest przemysł tzn. pomocy humanitarnej, choć odnoszę wrażenie, że określenie "pomoc" jest w tym wypadku sporym nadużyciem. To w dużej mierze biznes. Darczyńcy chcą obrazków. Chcą widzieć biedne, pozostawione bez żadnej opieki zdrowotnej, najlepiej osierocone i okaleczone dzieci. To działa na wyobraźnię. To się klika. A organizacje pozarządowe szczegółowo weryfikują miejsca swojej działalności i najchętniej pomagają w tym rejonach, o których mówi się najwięcej. Im głośniejszy konflikt, tym większa pomoc humanitarna, nie musi być nawet trafiona, ważne, by obrazki dobrze wyglądały w wieczornych programach telewizyjnych.

Oczywiście, nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka. Zawsze, w każdej grupie chciwych egocentryków znajdą się ludzie o wielkich sercach, szczerze pragnący pomóc potrzebującym i zmienić obecny system. Niestety jednostka nie jest w stanie zwyciężyć z tak wielką, rozpędzoną machiną, więc robią tyle, ile mogą- pomagają najbardziej potrzebującym, na warunkach z góry określonych, borykając się przy tym, z odwiecznym dylematem moralnym: czy powinno się pomagać, finansując przy tym zbrodniczy reżim? Bo musimy pamiętać, że większość obozów organizowana jest na terenach ogarniętych konfliktami i to od reżimowych władz zależy, jaka pomoc dotrze do ofiar, przy okazji zagarniając znaczną część na własny użytek. I niestety, nie można z tym nic zrobić. Tak skonstruowany jest świat i pozostaje nam jedynie wybór: czy godzimy się na te warunki i choć w niewielkim stopniu będziemy pomagać nadal, czy rezygnujemy z pomocy, zostawiając poszkodowanych na pastwę losu? 

Początkowo, po zakończonej lekturze ogarnęła mnie złość. Złość na organizacje humanitarne, na ludzi węszących biznes w przestrzeni, gdzie innymi kierują odruchy serca. Złość na wszechobecną niesprawiedliwość i układ świata pełen wzajemnych zależności i kumoterstwa. Ale po chwili pomyślałam, że trzeba zrobić rachunek sumienia, bo my sami, siedzący na kanapie, w bezpiecznym domu i wysyłający co jakiś sms'a lub przelew na konto którejś z tysięcy organizacji humanitarnych, wcale nie jesteśmy bez winy.

Naszła mnie smutna refleksja, że nie potrafimy pomagać, a wręcz poszłabym o krok dalej i zaryzykowała stwierdzeniem, że nie tylko nie potrafimy, ale tak naprawdę wcale nie chcemy pomagać. Bardziej niż na losach potrzebujących, zależy nam na własnym samopoczuciu. Przelejemy kilka złotych na udostępnioną w sieci zbiórkę i jesteśmy z siebie dumni, że zrobiliśmy coś dobrego, że "pomagamy", nie bacząc na to czy wybrana przez nas forma pomocy rzeczywiście spełnia swoją rolę i czy zwyczajnie ma sens... O ile są to zbiórki z naszego rodzimego podwórka, to mamy jeszcze jakiekolwiek, bieżące informacje na ten temat, ale bądźmy ze sobą szczerzy, kto z was, wpłacając pieniądze na pomoc w Sudanie, Syrii czy Jemenie zgłębił temat na tyle, by świadomie wybrać jedną z kilkuset organizacji, sprawdzić jej sprawozdania i wiedzieć, jakie dokładnie działania podejmuje, jak jest finansowana i najważniejsze: czy wybrane miejsce rzeczywiście właśnie takiej pomocy najbardziej potrzebuje? W ciemno odstawiam mniej niż 1% wpłacających. 

"Karawana kryzysu..." to świetna, reporterska robota. Autorka działa bezkompromisowo i nie boi się wsadzić kija w mrowisko, zapewne narażając się przy tym wielu. Ale to również, a może przede wszystkim niezwykle bolesna lekcja, zarówno dla pracowników wszelakich organizacji humanitarnych, jak i dla nas samych, bo pomaganie to nie chwilowa moda i łamiące serce obrazki, to również olbrzymia odpowiedzialność, by biegnąć na pomoc tym, którzy najgłośniej krzyczą, często wcale nie potrzebując aż tak wielkiego wsparcia, nie zdeptać tych naprawdę potrzebujących, którzy najczęściej cierpią w ciszy, z dala od blasku reflektorów...


Tytuł: "Karawana Kryzysu"
Autor: Linda Polan
Wydawnictwo: Czarne
Tłumaczenie: Ewa Jusewicz-Kalter
Data wydania: 02.06.2016 r.
Liczba stron: 264
ISBN: 9788380493087





"Kochanek mojej żony"- Danka Braun

"Kochanek mojej żony"- Danka Braun


     Jak dobrze znacie swoich bliskich? Wiecie o nich wszystko? Nie macie przed sobą żadnych tajemnic? Dalibyście odciąć sobie rękę za osobę mieszkającą z wami pod jednym dachem? Jeśli tak- zastanówcie się jeszcze raz.

Nadszedł długo wyczekiwany moment, kiedy to światło dzienne ujrzała najnowsza powieść Danki Braun- "Kochanek mojej żony"- jak zawsze, z radością dziecka, które właśnie dostało upragnioną zabawkę, zabrałam się za lekturę i... zamarłam. Ogarnęło mnie okropne uczucie deja vu.
"Przecież to już było"- przemknęło mi przez głowę. Początek książki był tak podobny, do jednej z poprzednich książek autorki, że momentalnie poczułam okropne znużenie i... rozczarowanie. Wiem, że są ludzie, którzy chętnie wracają do ulubionych powieści, czytając je kilkukrotnie, jednak ja do nich nie należę.  Lubie być zaskakiwana przez autora i z pewną dozą niepewności przewracać kolejne kartki książki i nigdy nie zdarzyło mi się przeczytać dwukrotnie tej samej historii. W związku z tym moje pierwsze spotkanie z "Kochankiem mojej żony" pełne było irytacji i niezadowolenia. Odłożyłam książkę na dobrych kilka dni, jednak ostatecznie postanowiłam pokonać swoje uprzedzenia i zobaczyć, co dalej wymyśliła autorka i muszę przyznać, że była to najlepsza możliwa decyzja, bo takich zwrotów akcji kompletnie się nie spodziewałam.

Ale zacznijmy od fabuły...

Tym razem akcja powieści dzieje się w otoczeniu Renaty i Roberta Orłowskich, którzy zostają zaproszeni na rejs ekskluzywnym jachtem po Morzu Egejskim, organizowany przez Borysa Tarnowskiego- prezesa spółki Poldronika, dla przyjaciół i najbliższych współpracowników mężczyzny. Pech chciał, że nie wszyscy pasażerowie pałali do siebie wzajemną sympatią, a z każdym kolejnym dniem, sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana- do tego stopnia, że jeden z pasażerów, nie wrócił ze wspólnej podróży...
Na prośbę siostry ofiary detektyw Mark Biegler spróbuje wyjaśnić zagadkę morderstwa i znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego polskie służby wbrew ewidentnym dowodom twierdzą, że było to samobójstwo i umarzają śledztwo...

 "Kochanek mojej żony" to kolejna w dorobku autorki powieść obyczajowo-kryminalna, gdzie historie poszczególnych postaci przeplatają się z motywami toczącego się śledztwa. Podczas lektury poznajemy bliżej wszystkich uczestników feralnego rejsu, odkrywamy ich tajemnice i staramy się rozwikłać sprawę, by ostatecznie autorka odwróciła wszystko do góry nogami, sprawiając, że wiemy jeszcze mniej, niż na początku.  

    Aspektem, zdecydowanie wartym uwagi jest dostosowanie fabuły do rzeczywistych nastrojów społecznych. Danka Braun z dużą swobodą umiejscawia akcje swoich powieści, w aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, chętnie sięgając po motyw COVID-u, czy jak obecnie- wojny w Ukrainie, jednocześnie nie powodując u czytelnika poczucia obciążenia ciężkim tematem.

    Początkowo wydawało mi się, że "Kochanek mojej żony" jest mocno odtwórczą lekturą, zawierającą wszystko to, co mogliśmy już wcześniej spotkać w książkach autorki, jednak z każdym kolejnym rozdziałem uświadamiałam sobie, jak bardzo się myliłam. Danka Braun zawiesiła sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, sięgając po wątki szpiegowskie i naprawdę- dała radę! Szczerze mówiąc, momentami obawiałam się, czy tak skonstruowana akcja nie będzie miała jakiś logicznych dziur i nie posypie się niczym domek z kart, ale nic z tych rzeczy! Autorka obrała świetną drogę i w pełni uniosła wybrany przez siebie temat.

"Kochanek mojej żony" to kolejna, niebagatelna powieść w dorobku Danki Braun- pełna zawiłych intryg, zwrotów akcji i emocji, które towarzyszą czytelnikowi jeszcze po zakończeniu lektury. Osobiście, niezmiennie podziwiam Dankę Braun za kreację bohaterów, którzy za każdym razem, są niczym prawdziwi ludzie z krwi i kości, a czytając ich historie, można odnieść wrażenie, jakby słuchało się o perypetiach życiowych własnych znajomych. Jeśli szukacie książki na wieczór i sami nie wiecie, na jaki rodzaj literatury macie ochotę, to zdecydowanie polecam wam tę powieść, bo znajdziecie w niej absolutnie wszystko: miłość, nienawiść, zazdrość, intrygę, morderstwo, biznes, szpiegostwo i wiele więcej, czego zdradzić wam już nie mogę:)

Zdecydowanie polecam, bo książka warta jest każdej chwili spędzonej w jej towarzystwie :)


Tytuł: "Kochanek mojej żony"
Autor: Danka Braun
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 18.05.2023 r.
ISBN:
9788367173476

Inne książki autorki: 

"Zabójczy urok blondynki"
"Historia pewnej rozwiązłości"
"Krwawy medalion"
"Historia pewnej zazdrości"
"Krew na sutannie"

"Nie chodź po lesie nocą"
"Morderstwo przy drodze krajowej 94"
"Gdzie jest Olga"
"Ciemna strona Sary"
"Zgubne pożądanie"
"Oczy Adrianny"
"Historia pewnego morderstwa"
"Brat mojego męża"
"Trzecie oko wiedźmy"



"Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu"- Agata Romaniuk

"Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu"- Agata Romaniuk

" - A wasze małżeństwo jest aranżowane czy z miłości?
- Z miłości i... - mówię, ale Salika mi przerywa.
- Zawsze mi się to wydaje upokarzające, że musisz kręcić biodrami, starać się, żeby cię zauważył, żeby cię chciał. Ile rozczarowań. Miłość to krucha podstawa związku. Wolałam tego nie przeżywać. Moje małżeństwo zorganizował ojciec. Wybraliśmy Jasira, bo pochodzi z dobrej rodziny (...) A ty czym się kierowałaś? Czy twoi bracia sprawdzili jego rodzinę? Jakiej wysokości masz mahr? Ile biżuterii dostałaś?
Nic nie mówię a ona ciągle dalej:
- No tak. Z miłości. To współczuję. Jak miłość się skończy, zostaniesz z niczym "

 

    Reportaż jest dla mnie nową, fascynującą, jednak nadal nie do końca odkrytą płaszczyzną, w której nie czuję się biegła. Dlatego sięgam jedynie po te publikacje, które z jakiegoś powodu przykują mój wzrok i spowodują szybsze bicie serca. I tak było w przypadku reporterskiego debiutu Agaty Romaniuk- "Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu", który był moją miłością od pierwszego wejrzenia, ale czy do ostatniej strony?

    Agata Romaniuk- socjolożka z doktoratem Polskiej Akademii Nauk, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu, inicjatorka projektu "Światła Małego Miasta", publikująca swoje teksty m.in w "Dużym Formacie" czy "Przekroju" a także... autorka książek dla dzieci! Bo to właśnie ona stoi za słynną, uwielbianą przez najmłodszych "Kocią Szajką"! Takie połączenie zdecydowanie działa na wyobraźnię i nie mogłam odmówić sobie przyjemności sprawdzenia, jak wygląda debiut reporterski autorki. 

    Książka, wpadła mi w oko już jakiś czas temu, kiedy w swoich social mediach zachwalała ją Maja Bohosiewicz, a musicie wiedzieć, że akurat ona często pokazuje naprawdę dobre książki. Długo zbierałam się do lektury, bo tematyka nieco mnie odstraszała. Oczami wyobraźni widziałam kolejną publikację w stylu "Dziewczyn z Dubaju" Krysiaka, serii Laily Shukrii lub- w wersji ambitniejszej- Margielewskiego. A niestety nie są to książki w moim klimacie. Kolejna łzawa historia o tym jak zupełnie nieświadoma dziewczyna, jedzie do pracy jako hostessa (gdzie w weekend zarobi tyle, ile w swojej ojczyźnie przez cały rok) i nagle zostaje prostytutką, nie wywołują u mnie współczucia, a raczej krwawienie gałek ocznych. Dlatego bardzo długo walczyłam sama ze sobą. Początkowo nie planowałam przeczytać tej publikacji, jednak reportaż Agaty Romaniuk co jakiś czas wracał do mnie, nie dając o sobie zapomnieć. Ostatecznie nadszedł ten dzień, gdy dojrzałam do tego, by zabrać się za lekturę "Z miłości?..." i była to świetna decyzja.

    Wszelkie moje obawy, odnośnie tematyki, autorka rozwiała już w pierwszych rozdziale, pokazując zupełnie inny obraz omańskich kobiet, niż się spodziewałam. Dla przeciętnego, niezainteresowanego tematem Europejczyka, Oman jest odległym, arabskim krajem z zupełnie inną od naszej kulturą. Cóż, moja wiedza przed rozpoczęciem lektury była na tym samym poziomie. Wiedziałam, że jest to kraj muzułmański, kobiety muszą nosić abaje, a małżeństwa aranżowane nadal mają się tam świetnie. Nawet nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia, gdy zaczęłam czytać jak te wszystkie, uwielbiane przez nas stereotypy wyglądają "od podszewki" z punktu widzenia samych Omańczyków, a zwłaszcza Omanek.

    Już na początku sporym zaskoczeniem okazały się zmiany, jakie zaszły w Omanie od początku panowania, zmarłego w 2020 roku, Sułtana Kabusa, który wprowadził Oman w XXI wiek, sprawiając, że kraj stał się najbardziej liberalnym państwem Zatoki Perskiej. Autorka sporo uwagi poświęca przemianom gospodarczo-kulturalnym, pokazuje rozwój kraju, ale również zmiany światopoglądowe, jakie zachodzą w mieszkańcach. Wielu z nich kształci się w Europie, co sprawia, że wpływy europejskich wzorców jest coraz bardziej zauważalny. Oczywiście, nadal jest to kraj muzułmański i wiele, nieakceptowalnych dla nas zachowań, jest ich naturalnym elementem kultury, podobnie jak nasze zwyczaje często są nierozumiane przez Omańczyków.

    "Z miłości? To współczuję..." to zbiór historii zwyczajnych Omańczyków, opowieści o ich życiu, codzienności i zwyczajach, ale to również piękny, emocjonalny przewodnik po omańskich duszach- wartościach, postrzeganiu świata, pragnieniach i o wszystkim tym, co niedostępne dla oka przypadkowego turysty. To również niezwykła lekcja historii, pokazująca jak wiele pracy naród omański włożył, by znaleźć się w miejscu, w których są obecnie i jak długa droga jeszcze przed nimi.
    Agata Romaniuk wykonała świetną, reporterską pracę, docierając do przedstawicieli różnych grup społecznych- o bogatych życiorysach i często kontrowersyjnych poglądach. Dodatkowo w niezwykle plastyczny, przystępny dla czytelnika sposób przedstawia sytuacje i problemy, które w rzeczywistości do lekkich wcale nie należą, jednak jej styl pozwala poznać przedstawione historie bez nadmiernego patosu i przytłaczającego czytelnika ciężaru.
    Między naszymi nacjami występuje tak wiele różnic, że minie sporo czasu, nim Omańczycy przestaną być dla nas "obcym" społeczeństwem. Jednak czasami warto poznać różne perspektywy, by przekonać się, że wyświechtane, populistyczne frazesy nie są jedyną "prawdą objawioną" i to, co dla nas samym, wydaje się być okropieństwem, komuś innemu może dawać szczęście, podobnie jak nasze normy społeczne budzą współczucie wśród- chociażby Omanek. 



Tytuł: "Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu."
Autor: Agata Romaniuk
Wydawnictwo: Poznańskie
Data premiery: 15.05.2019 r.
Ilość stron: 242
ISBN: 9788366278417

 

 

 

 


"Urodzony morderca"- Katarzyna Bonda

"Urodzony morderca"- Katarzyna Bonda

     W  ostatnich książkach Katarzyna Bonda skierowała swoją twórczość w bardzo mrocznym, osobliwym kierunku. Mieliśmy już kanibalizm, kazirodztwo, sektę i mordy rytualne, dlatego też byłam bardzo ciekawa, w którą stronę pójdzie tym razem i muszę przyznać, że ku mojemu olbrzymiemu zaskoczeniu, tym razem było... zaskakująco zwyczajnie. 

     W spalonym wraku luksusowego auta, policja znajduje częściowo zwęglone zwłoki mężczyzny, który jak się okazuje, przed podłożeniem ognia, został śmiertelnie postrzelony. Spawa nabiera wyższej rangi gdy okazuje się, że ofiarą jest portugalski biznesmen- Rui de Souza. Pierwsze tropy prowadzą do współpracowników i bliskich de Souzy, jednak lista potencjalnych podejrzanych niespodziewanie wydłuża się, gdy w ręce śledczych wpada "spis cudzołożnic" czyli lista kilkudziesięciu kobiet, które były uwikłane w bliskie relacje z biznesmenem. Kiedy policja prosi o pomoc Meyera, ten nie ma wątpliwości, że za całą sprawą stoi najstarszy motyw świata- zemsta. Jednak nie wszyscy zgadzają się z tak postawioną tezą. Niespodziewanie do śledztwa wkracza drugi profiler- Marcel Lisowski- powszechnie znany i lubiany ekspert telewizyjny i... były uczeń Meyera. Co wyniknie z takiego spotkania i kto tak naprawdę stoi za śmiercią biznesmena? Tego dowiecie się po przeczytaniu lektury :)

    Po lekturach poprzednich książek Katarzyny Bondy zastanawiałam się, w którą stronę pójdzie tym razem jej twórczość. O ile motywy przewodnie były w nich intrygujące, o tyle miałam problem z warstwą kryminalną, bo miałam wrażenie, że śledztwa gdzieś się rozjeżdżają i całość przestaje być spójna. Dlatego z lekkim niepokojem sięgałam po "Urodzonego mordercę", który stanowi dziewiątą część mojej ulubionej kryminalnej serii z Hubertem Meyerem. Na szczęście moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne, a autorka wróciła w najlepszej wersji siebie samej i po raz kolejny urzekła mnie swoim warsztatem i pomysłowością. 

    Tym razem zbrodnia wydaje się być absolutną klasyką gatunku- bogaty, uwodzicielski biznesmen, wianuszek kobiet wokół niego i... stado zazdrosnych mężów. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać, a z każdym kolejnym rozdziałem komplikuje się coraz bardziej.

    Katarzyna Bonda od lat może poszczycić się perfekcyjnym warsztatem, który sprawia, że bez względu na fabułę, jej książki zawsze świetnie się czyta, bo warstwa językowa jest na naprawdę wysokim poziomie i tym razem ponownie potwierdziła, że w pełni zasługuje na miano "Królowej polskiego kryminału", którą okrzyknięto ją już kilka lat temu. 
   
    Dużym zaskoczeniem była dla mnie konstrukcja powieści. Autorka przez lata miała swój wypracowany schemat: wiele mylnych tropów, kilku podejrzanych i ostatecznie zupełnie niespodziewany morderca, którego tożsamość poznawaliśmy dopiero na ostatnich stronach powieści. Tym razem Katarzyna Bonda postanowiła zaryzykować i dała czytelnikom szansę na poznanie sprawcy już mniej więcej w połowie książki, co jest sporym odstępstwem od normy, jednak w moim przekonaniu- był to świetny pomysł. Ujawnienie tożsamości sprawcy nie sprawiło, że akcja straciła na dynamice- wręcz przeciwnie- odniosłam wrażenie, że był to kluczowy moment, który jeszcze bardziej rozpędził toczącą się akcję, autorka zaczęła stopniowo odsłaniać przed czytelnikami niemal wszystkie karty, tłumacząc ciąg przyczynowo-skutkowy i wszystkie motywy zbrodni, jednocześnie zostawiając sobie na koniec prawdziwą bombę. 

    "Urodzony morderca" to rasowy kryminał, który ma w sobie wszystko, by zaspokoić oczekiwania nawet najbardziej wybrednego miłośnika gatunku: zbrodnię, zemstę, manipulację, tajemnicę, zawiłe motywy i mylące tropy. Ale to nie tylko kryminał. To również prawdziwe studiów ludzkich emocji. Autorka pozwala czytelnikowi naprawdę zrozumieć i wczuć się na chwilę w rolę niemal każdego bohatera- również mordercy. Dla mnie to jedna z najlepszych książek Katarzyny Bondy i po ostatnich, nieco słabszych publikacjach, widać, że królowa wraca na tron i wcale nie zamierza oddać korony. 



Tytuł: "Urodzony morderca"
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Data wydania:12.04.2023 r.
Ilość stron: 352
ISBN: 9788328726567

INNE KSIĄŻKI AUTORKI:

"Sprawa Niny Frank"
"Tylko Martwi nie kłamią"
"Klatka dla niewinnych"
"Balwierz"
"Zimna sprawa"
"Kobieta w walizce"
"Motyw ukryty"
"Okularnik"
"O włos"
"Ze złości"
"Do cna"



     

 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...




zBLOGowani.pl

Copyright © 2014 Książkoholiczka94 , Blogger