"Szpony diabła"- Marek Boszko-Rudnicki
Powieści sensacyjne są, odkąd pamiętam, jedynym z moich ulubionych gatunków literackich, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po nową powieść Marka Boszko-Rudnickiego- "Szpony diabła", której tematyka oscyluje wokół zaginionej tajnej broni Hitlera, a na dodatek, jej akcja toczy się w bliskich mi Górach Stołowych.
Znajome miejsca, wojenne tajemnice i wątki szpiegowskie- czy można chcieć czegoś więcej? Niestety można, bo okazuje się, że dobry pomysł to zaledwie połowa sukcesu- później potrzeba jeszcze sporo pracy i dobrego warsztatu by owego pomysłu nie "utopić" i przy okazji nie zanudzić czytelnika i niestety, tutaj czegoś ewidentnie zabrakło...
Peter- mieszkający w Szczecinie dziennikarz, w wyniku zbiegu okoliczności, wchodzi w posiadanie tajemniczej kasetki, co zapoczątkowuje ciąg nieprzewidzianych zdarzeń, przez które nie tylko on, ale również jego przyjaciele znajdą się w poważnym niebezpieczeństwie. Nieświadomi trafiają na trop tajnej broni Hitlera, która ukrywana jest od czasów wojennych i komuś bardzo zależy, by nie wpadła w niepowołane ręce...
Bardzo podoba mi się pomysł na fabułę, jest naprawdę ciekawy, intrygujący i daje autorowi spore pole do działania, gdyż temat tajemnic II wojny światowej jest bardzo wdzięczny i, moim zdaniem, kompletnie niewykorzystany w powieściach sensacyjnych. Niestety muszę być brutalnie szczera, bo na dobrym pomyśle kończy się mój zakres komplementów pod adresem autora i książki...
Akcja rozwija się niezwykle wolno, dodatkowo jest na tyle "porozrzucana", że w początkowych rozdziałach ciężko jest się połapać, o co tak naprawdę chodzi i, który wątek jest główny, a które są poboczne. Dodatkowo w powieści jest olbrzymia ilość nic niewnoszących opisów, które mnie osobiście niesamowicie nużyły, do tego stopnia, że walczyłam sama ze sobą, żeby w ogóle przebrnąć przez pierwszą połowę książki, gdyż na dobrą sprawę, myślę, że gdybyście czytali co trzecią stronę, również bylibyście na bieżąco z całą akcją powieści. Na szczęście po około dwusetnej stronie akcja nabrała tempa i całość zaczęła wyglądać obiecująco i naprawdę ucieszyłam się, że książka jest jeszcze do uratowania. Niestety na sam koniec autor najwidoczniej próbował się pochwalić swoją wybujałą fantazją (lub też poczuciem humoru), gdyż zakończenie jest tak kompletnie abstrakcyjne, że czytając je, nie wiedziałam, czy mam zacząć się śmiać, czy też może walić głową w ścianę.
Są takie książki, które okropnie mnie denerwują, bo mają wszystko, dzięki czemu mogłyby być jedynymi z ciekawszych powieści, a z jakichś powodów wypadają blado i do tej właśnie grupy zaliczam "Szpony diabła"- powieść sensacyjna z olbrzymim, niewykorzystanym potencjałem, genialny pomysł na fabułę rozbił się o... no co właśnie, o co? O problemy z warsztatem autora? O brak pomysłu na pokierowanie akcją? A może usilne połączenie zbyt wielu wątków? Ciężko powiedzieć, pewnie wszystko po trochę. Cóż więcej mogę powiedzieć? Jestem rozczarowana, okropnie rozczarowana i szczerze- nie wiem, czy zdecydowałabym się sięgnąć po kolejną książkę autora...
Tytuł: "Szpony diabła"
Autor: Marek Boszko-Rudnicki
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 07.11.2019 r.
Ilość stron: 417
ISBN: 978-83-8147-591-4
Autor: Marek Boszko-Rudnicki
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 07.11.2019 r.
Ilość stron: 417
ISBN: 978-83-8147-591-4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za Twoją wizytę. Zostaw ślad swojej obecności...