"Nie ma nieba"- Jolanta Kosowska
"Kościoły to puste atrapy, w których nie mieszka nikt, a już na pewno nikt, kto nas kocha. Jak wytłumaczyć miłością te tysiące ludzkich krzyżowych dróg i ten ogrom panoszącego się wszędzie cierpienia?"
Tytuł: "Nie ma nieba" Autor: Jolanta Kosowska Wydawnictwo: Novae Res Data premiery: 06.08.2015r. Ilość stron: 289 ISBN: 978-83-7942-845-8 |
Jeśli zaglądacie na mojego bloga regularnie, to z pewnością zauważyliście, że nie mam parcia na czytanie samych nowości, wręcz przeciwnie, lubię zaglądać do książek, które są już trochę zapomniane, dlatego też dziś mam dla Was recenzję powieści, która swoją premierę miała ponad 3 lata temu i już wówczas zrobiła niemałe zamieszanie, a mowa o książce Jolanty Kosowskiej- "Nie ma Nieba", która była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki, ale z pewnością nie ostatnim;)
Akcja powieści toczy się wokół lekarzy i początkowo spodziewałam się raczej opisów codziennego funkcjonowania szpitala i poszczególnych przypadków medycznych, jednak szybko okazało się, że nie jest to wcale sednem powieści. Znacznie większy nacisk autorka kładzie na pokazanie zawiłych relacji, jakie łączą pacjentów z lekarzami oraz wewnętrznych dylematów z jakimi zmagają się lekarze.
Maciej- dobrze zapowiadający się młody lekarz, uwielbiany przez pacjentów, mający świetną intuicję, jednak z biegiem czasu i kolejnymi pacjentami, którym nie może pomóc, zrzuca lekarski kitel i zaczyna pracę w biurze podróży. Jednocześnie okazuje się, że jego narzeczona wychodzi za mąż, ale... za innego mężczyznę...
Małgorzata- młoda lekarka o wielkiej wrażliwości, co w jej zawodzie staje się udręką. Sytuacja staje się jeszcze trudniejsza, gdy zaprzyjaźnia się z jednym z nieuleczalnie chorych pacjentów.
Nie zdradzę Wam szczegółowych losów Macieja i Małgorzaty, by nie zepsuć Wam zabawy, powiem tylko, że w ich historii nic nie jest oczywiste, a odpowiedzialność za ludzkie życie, potrafi odbić piętno na życiu prywatnym lekarzy.
Czytając "Nie ma nieba" odniosłam wrażenie, że autorka bardzo stara się przekonać czytelnika do lekarzy, do ich misji, powołania i pokazać ich w samych superlatywach. Cóż... chyba żyjemy w dwóch różnych rzeczywistościach, bo takich lekarzy jakich przedstawia pani Kosowska: pełnych poświęcenia, życzliwości, prawdziwie przejmujących się losem pacjenta- nie spotkałam nigdy. Ani jednego. wręcz brzmi to dla mnie nieco utopijnie. Ale załóżmy na chwilę, że faktycznie tak jest, że tacy lekarze istnieją: lekarze, którzy przejmują się każdym pacjentem, zaprzyjaźniają się z nimi, przeżywają każdą przegraną z chorobą jak indywidualną klęskę... i tak przez całą karierę. I tak się zastanawiam ile jest w stanie wytrzymać człowiek z takim nastawieniem do życia 20 lat? 30? 40?
Mam wrażenie, że ta książka wcale nie jest o lekarzach. Jest o ludziach, którzy wybrali w swoim życiu nieodpowiednią dla siebie drogę zawodową i z jakiegoś, niezrozumiałego dla mnie powodu postanowili pójść na medycynę. Może z poczucia misji? Chęci niesienia pomocy? Jednak prawda jest taka, że żadne z nich tak naprawdę nie nadaje się do tego zawodu. Praca ich wyniszcza, wykańcza psychicznie, a pacjenci bardzo chętnie wykorzystują ich słabości.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki autorka kreuje bohaterów. Ich przeżycia, emocje i zachowania- nie zawsze odpowiednie, pełne wad i często irytujące sprawiają, że stają się oni bardziej prawdziwi. Choć tak naprawdę z trójki głównych bohaterów, ciężko powiedzieć, żebym naprawdę polubiła któregoś z nich. Najwięcej mojej sympatii, mimo wszystko, zdobył chyba Maciek, choć nie rozumiem wielu jego zachowań i denerwował mnie fakt, że przez tyle czasu uciekał przed konfrontacją.
Małgorzata to dla mnie po prostu synonim naiwności i niezdecydowania. Kobieta, która sama chyba do końca nie wie, czego chce, za sprawą swojej ogromnej wrażliwości daje sobą manipulować na każdy możliwy sposób.
Mamy jeszcze Roberta- młodego mężczyznę chorego na nowotwór. Zazwyczaj choroby powodują, że patrzymy na bohatera nieco łaskawszym okiem, jednak w tym przypadku, kompletnie nie potrafiłam z siebie wykrzesać ani krzty sympatii dla jego osoby. Dla mnie do jedynie komplety egoista, widzący tylko i wyłącznie czubek własnego nosa i żerujący na ludzkiej wrażliwości. Bez skrupułów wykorzystuje ludzkie współczucie i nie przeszkadza mu nawet fakt, że swoim zachowaniem niszczy komuś życie.
Po całość lektury, raczej nie mam wiele do zarzucenia autorce w kwestii jej pracy słowem, ale jest rzecz, która regularnie, przez większość książki przeszkadzała mi w lekturze: Opisy. O ile rozumiem i lubię opisy przeżyć, emocji, uczuć czy konkretnych sytuacji, o tyle czytanie po pięć razy niemalże tego samego opisu Dolomitów doprowadzało mnie do szewskiej pasji:D
Podsumowując: "Nie ma nieba" to powieść bardzo nieoczywista, w której znajdziecie wszystko to, czego absolutnie się nie spodziewacie. To nie tylko historia lekarzy i pacjentów, to przede wszystkim opowieść o relacjach międzyludzkich, pełna sprzecznych emocji i uczuć, a także tajemnic, które potrafią przewrócić życie 180 stopni. Mimo delikatnych niedociągnięć, jest do zdecydowanie lektura warta polecenia.
"