RECENZJA PRZEDPREMIEROWA: "Trzy razy miłość"- Jolanta Kosowska
Tytuł: "Trzy razy miłość" Autor: Jolanta Kosowska Wydawnictwo: Novae Res Data premiery: 28.01.2019r. Ilość stron: 297 ISBN: 978-83-8147-257-9 |
Ona- ambitna, pracowita studentka medycyny. On- rozpuszczony chłopak z tzw. dobrego domu. Teoretycznie dzieli ich wszystko, ale jak wiemy- przeciwieństwa lubią się przyciągać, więc i w tej historii szybko pojawi się płomienne uczucie, jednak jeśli myślicie, że na tym koniec- jesteście w olbrzymim błędzie, bo to dopiero początek...
Jak to w życiu bywa uczucia na ogół są czymś niepojętym. Nie ma żadnego wzoru dobierającego ludzi, tak by do siebie pasowali i mieli szansę być szczęśliwymi, wręcz przeciwnie czasami patrząc na to, kogo ludzie obdarowują swoimi uczuciami, mam wrażenie, że Pan Bóg miał niezłą zabawę rozdzielając ludzkie uczucia i więzi, ale cóż, tak już jest ten nieidealny świat zbudowany i musimy z tym żyć. Podobnie sytuacja wygląda z przypadku głównych bohaterów najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej- "Trzy razy miłość".
Martyna i Łukasz to para, która mimo wielu sprzeczności, pozornie pasuje do siebie całkiem nieźle: oboje udzielają się charytatywnie i zawodowo chcą pomagać ludziom i wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że sami ze sobą nie potrafią się porozumieć, co rodzi coraz to nowe konflikty, a jak wiadomo związek oparty na niedomówieniach, nie ma zbyt wielkich szans na przetrwanie, zwłaszcza, gdy obie osoby są tak silnymi charakterami. Taka mieszanka zwiastuje tylko kłopoty...
To nie jest lekka i przyjemna miłosna historia, wręcz przeciwnie. "Trzy razy miłość" to historia o niespełnionych miłościach, pragnieniach, niewypowiedzialnych słowach, zmarnowanych szansach i po zakończeniu lektury miałam w głowie jedną myśl: Jak można być takim idiotą, by przez własną dumę i niedopowiedzenia zmarnować tyle szans, a jednak można i choć przez większą część lektury czułam olbrzymią złość na głównych bohaterów, to trzeba przyznać, że tak właśnie wygląda spora część relacji międzyludzkich i nie zawsze kończą się one happy end'em...
Poza olbrzymim plusem jakim niewątpliwie jest fabuła powieści, znalazłam jedną tendencję, która niestety nie przypadła mi do gustu. Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autorki (pierwszym było "Nie ma nieba >recenzja<) i druga, w której autorka stosuje ten sam manewr, a mianowicie: kilkukrotnie powtarza te same opisy, tyle tylko, że w różnych sytuacjach. Dla przykładu: Najpierw mamy opis sytuacji w momencie, kiedy się ona dzieje, następnie mamy ten sam opisy, kiedy bohaterka wraca myślami do danej sytuacji, po czym po raz kolejny czytamy ten sam opis, kiedy bohaterka opowiada daną historię komuś innemu. To samo tyczy się wydarzeń, o których czytamy dwukrotnie, gdyż z perspektywy dwóch różnych bohaterów i wszystko byłoby dobrze gdyby były to opisy ich odczuć, a tutaj niestety w większości mamy suche fakty napisane na zasadzie kopiuj->wklej.
"Trzy razy miłość" to bardzo nieoczywista powieść pełna wzlotów i upadków, bolesnych rozstań i gorących powrotów, która pokazuje jak trudne jest budowanie relacji z drugim człowiekiem. To nie jest miła i przyjemna historia miłosna, ale dzięki temu staje się bardziej realistyczna i kiedy głębiej zastanowimy się nad całą historią zdajemy sobie sprawę, że jest ona boleśnie prawdziwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za Twoją wizytę. Zostaw ślad swojej obecności...