"Błękitne Dziewczyny"- Ewa Podsiadły-Natorska
"W życiu w zasadzie nie chodzi o nic więcej niż o to, by cieszyć się drobiazgami, każdą chwilą, dostrzegać szczęście ukryte w prostym geście, szczerym uśmiechu, ciepłym słowie, ludzkiej życzliwości..."
Tytuł: "Błękitne dziewczyny" Autor: Ewa Podsiadły-Natorska Wydawnictwo: Akurat Data wydania: 14.10.2015r. ISBN: 978-83-287-0089-5 Ilość stron: 527 |
Z czym kojarzy Wam się Radom? Śmiało.
Pierwsze kojarzenie. Zupki chińskie? Disco polo? A może jeden z
setek memów lub dowcipów? Pewnie każdy z Was słyszał o mieście,
z którego śmieje się cała Polska, ale niewielu z Was wie o nim
coś więcej. Muszę przyznać, że sama również nigdy specjalnie
nie interesowałam się tym miastem, ale zainspirowana jedną ze scen
z książki postanowiłam sprawdzić co do powiedzenia na temat
Radomia ma wujek Google. Wiecie co wyskoczyło mi jako pierwsza
pozycja? „Radom to nie miasto, to stan umysłu”. Cóż, jeśli
jest to stan umysłu bohaterek „Błękitnych Dziewczyn” to ja
chcę zostać radomianką.
Główną bohaterką powieści jest
Kaja Redo- zbliżająca się do trzydziestki, pani fotograf jednej z
lokalnych gazet. Życie Kai nie jest usłane różami: niedawno
rozstała się z narzeczonym, jej szefowa jest okropną zołzą, a
dodatkowo Kaja ciągle mieszka z rodzicami, co nie jest idealnym
rozwiązaniem, ale niestety koniecznym. Mimo tego dziewczyna nie
narzeka, cieszy się chwilami spędzonymi z przyjaciółkami: Mini i
Madzią i stara się czerpać z życia jak najwięcej. Kiedy jej
ukochany Radom zdobywa niechlubny tytuł „Miasta, w którym żyje
się najgorzej”, ogarnia ją wściekłość, dodatkowo obserwowanie
narzekających mieszkańców sprawia, że dziewczyna chce działać.
Jej ambicją staje się znalezienie tytułowych „Błękitnych
Dziewczyn”.
„Błękitna Dziewczyna to taka, która
sama układa sobie życie. Nie czeka na gwiazdkę z nieba i nie kręci
nosem, tylko bierze się do roboty, by do czegoś dojść, by czuć
się dobrze i bezpiecznie. Błękitna Dziewczyna jest związana z
miejscem, które wybrała. Nie psioczy na własne miasto, miasteczko
czy wieś. Bo jeśli jej ono nie odpowiada, to je zmienia na inne.
Albo zostaje w nim i zmienia swoje życie.”
Pod wpływem impulsu Kaja zakłada na
Facebooku stronę „Szczęśliwe Polki”, gdzie pojawiają się
zdjęcia zadowolonych kobiety, pozujących z kartkami, na których
chwalą się tym, z czego są dumne. Akcja szybko zdobywa fanów nie
tylko w Radomiu, ale i w całej Polsce. Jednak nie zmienia to faktu, że
życie naszej bohaterki jest w kompletniej rozsypce, ale ona sama nie
załamuje się, działa dalej, walczy z przeciwnościami losu i
udowadnia, że jest prawdziwą Błękitną Dziewczyną.
Jestem pod olbrzymim wrażeniem
„Błękitnych Dziewczyn”, to niesamowicie pozytywna książka,
która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir wydarzeń i
nie wypuszcza, aż do samego końca. Zazwyczaj w tzw. literaturze
kobiecej, głównym wątkiem są relacje damsko-męskie, jednak tutaj
jest inaczej. Mimo lekkiej formy książka porusza naprawdę ważny
temat. Pokazuje prawdziwy obraz kobiet. Bo prawdziwe kobiety to nie
bohaterki komedii romantycznych, których jedynym zajęciem i
problemem jest szukaniem faceta. Prawdziwe kobiety mają swoje wzloty
i upadki, małe i duże problemy, nie wyglądają jak gwiazdy filmowe
i nie chodzą na zakupy z torebką za dziesięć tysięcy. Jednak nie
jest to wcale ponury obraz. Wręcz przeciwnie. „Błękitne
Dziewczyny” to wspaniała historia o tym, że kobiety wbrew pozorom
potrafią być szczęśliwe same z siebie, ot tak i wcale nie
potrzebują do tego mężczyzn, uczy by szukać w życiu pozytywów i
cieszyć się każdym dniem.
Bardzo podoba mi się pomysł z
przepisami. Jako że słodkości towarzyszą naszym bohaterom we
wszystkich najważniejszych momentach, na końcu książki
znajdziecie przepisy na wszystkie smakołyki, o których autorka
wspomina w powieści, a jest w czym wybierać.
„Błękitne Dziewczyny” to powieść
o kobietach i dla kobiet. Napisana lekkim, humorystycznym językiem,
inspiruje, skłania do refleksji i bawi, ale przede wszystkim
sprawia, że zaczynamy patrzeć na siebie i otaczający nas świat
nieco przychylniejszym okiem.
Za egzemplarz dziękuję Business&Culture
Książka bierze udział w wyzwaniu:
"Przeczytam tyle ile mam wzrostu" (+3,5 cm.) i
"Czytam opasłe tomiska"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za Twoją wizytę. Zostaw ślad swojej obecności...